Powolne życie na Wasini Island

  • 25299490_10212742771756660_8487443141998515300_n
  • 25299552_10212742771356650_3501077476868111006_n
  • 25348343_10212742765916514_6354296378619430715_n
  • 25348343_10212742773676708_1696719441911830300_n
  • 25348651_10212742766756535_7084433400546917709_n
  • 25348846_10212742768996591_1977050715413633285_n
  • 25353981_10212742768436577_7995028481752253460_n
  • 25354015_10212742767756560_1412755879238962156_n
  • 25354115_10212742766196521_1802347819700162565_n
  • 25354166_10212742772436677_1394197501275979713_n
  • 25354171_10212742770316624_2891029170544215665_n
  • 25395789_10212742767996566_4261316168954399041_n
  • 25395983_10212742766316524_1937667381890400666_n
  • 25396048_10212742774036717_2797731986479575246_n
  • 25396070_10212742767316549_1231629369824705113_n
  • 25396126_10212742772716684_8447717159878136435_n
  • 25396266_10212742767036542_2415348710181836126_n
  • 25398662_10212742772156670_8618922319215518187_n
  • 25398752_10212742770636632_6822350594447019304_n
  • 25398796_10212742771156645_1099675597046381994_n
  • 25398816_10212742769556605_5973591780713812894_n
  • 25398949_10212742770076618_3910268259063792903_n
  • 25442770_10212742773116694_4631111295444145894_n

 

Poprosiliśmy Aminę, by przygotowała nam herbatę na 7 rano. Ze śniadań tu nie korzystamy, są zbyt europejskie, jajka, dżem, chleb. Zamiast tego jemy owoce.  Skórki mamy rzucać „za siebie”, korzystają na tym małpy i kozy.

Chcieliśmy dziś przejść na drugą stronę wyspy i przez las mangrowy dotrzeć nad ocean. Nasza chatka znajduje się po stronie północnej, z widokiem na wodę i przeciwległy stały ląd. Planowaliśmy wrócić ze spaceru przed południem, aby posnurkować jeszcze zanim przypływ będzie zbyt duży. Wzięliśmy z naszej amfory chłodną butelkę wody i ruszyliśmy w kierunku wioski. Przy pierwszym dużym baobabie skręciliśmy na południe. Tę trasę już znaliśmy z poprzedniego dnia. Przeszliśmy przez małą wioskę rybacką i po kwadransie wyszliśmy na piaszczysty pas oddzielający ją od namorzyn. Znaleźliśmy ścieżkę, która wiodła przez las mangrowy. Spod naszych nóg uciekały tysiące małych krabików. Poszliśmy ścieżką w kierunku oceanu, ale niestety i dziś po przejściu około 100 metrów poziom wody był dość wysoki i zaczęliśmy grzęznąć w błocie. Zawróciliśmy. Za jakiś czas ukazała się kolejna ścieżka, podjęliśmy drugą próbę, ale i tym razem to samo, błoto i woda o średnim zapachu. Odpuściliśmy.  Idąc dalej piaszczystym skrajem wyspy doszliśmy do zatoczki. Była akurat pora odpływu, woda cofnęła się o dobry kilometr. Na brzegu były wyrzucone przez wodę śmieci, butelki, plastikowe pojemniki, klapki i inne. Podobno to wszystko przypływa tu z Zanzibaru. Lokalne kobiety znając pory przypływów specjalnie się tu gromadzą i niczym na rynku robią „zakupy”.

Poszliśmy w kierunku morza. Przed nami z połowów wracały lokalne kobiety. Niosły ze sobą patyki, którymi łowiły ryby. Zatrzymały się koło nas i zaczęły je czyścić. Miały ośmiorniczkę i morskie ogórki, które przekłuwały patykiem wyciskając z nich wnętrzności. Zagadywały nas w suahili, nic nie rozumieliśmy. Znały jedno słowo po angielsku, money, w suahili – pesa. Chciały pieniędzy za zrobione im zdjęcie. Yacool zachwycał się ich gibkością bioder, gdy tak w przysiadzie patroszyły morskie zdobycze.  Na horyzoncie było widać jakąś formację porośniętą roślinnością. Wyglądała jak stary wrak statku. Musimy o nią zapytać Feisala.

Słońce zaczynało grzać coraz mocniej. Zeszliśmy z plaży i poszliśmy ścieżką w kierunku drugiej na wyspie większej wioski. Przed wejściem do niej grupka kobiet robiła pranie. Za kolejnego dolara pozwoliły się sfotografować. Założyły nawet na głowę kolorowe chusty, by ładniej wyglądać.  W wiosce panował spokój i cisza. Na ganku jednego z domów kobieta wyplatała kapelusze. Kupiłam jeden od niej, by schować głowę przed słońcem. Dopadła nas grupka dzieciaków, mają teraz wakacje i większość z nich bawi się nad wodą. Minęliśmy budynek szkoły. Na jednej ze ścian była narysowana mapa świata. Yacool pokazał na niej chłopcom skąd przyjechaliśmy.
Byliśmy dość mocno zmęczeni upałem, chcieliśmy znaleźć łódkę, którą moglibyśmy wrócić do domu. Podszedł do nas jakiś młody chłopak i zaproponował pomoc. Jako, że był odpływ musieliśmy wyjść poza mieliznę, by na nią wejść. Po 10 minutach byliśmy przy naszej przystani. Płynąc wzdłuż brzegu wyspy podziwialiśmy wielkie baobaby, bezlistne o tej porze roku. Amina mówiła nam, że mają liście jedynie przez 3 miesiące w roku. Mamy szczęście, bo przyjechaliśmy na Wasini po dość obfitych, rzadkich jak na tą porę roku deszczach. Dzięki temu większość roślinności jest zielona, kwitną krzaki i drzewa.

Przed lunchem poszliśmy popływać. Dzięki niższemu poziomowi wody, bez trudu dopłynęliśmy do koralowców, wśród których żyją kolorowe rybki. Mieliśmy nasz mały prywatny snorkeling, raptem 50 metrów od brzegu i to na pełnym komforcie gruntu pod nogami.

Owocowo warzywny lunch i dalszy relaks. Zrezygnowaliśmy dziś z kajaka, może jutro popływamy. Na kolejnym snorkelingu widzieliśmy skrzydlicę, rybę motyl. Yacool kojarzył, że jest groźna. Później doczytaliśmy, że może nawet zaatakować nurka. Podpływa wtedy szybko i wbija jadowite kolce w ciało przeciwnika.

Wieczorem poszłam do naszej wioski i jedynego w niej małego sklepiku po zamówione owoce. Pan miał dla mnie banany, mango i passion fruits. Skasował mnie po uczciwych kenijskich stawkach więc zamówiłam kolejną dostawę na jutro. Całe zaopatrzenie przywożą tu z lądu, z Shimoni.

Wczoraj zerwała się pode mną nasza ławka. Pękły zużyte plecionki. Wieczorem Feisal przyniósł naprawiony mebel. Chłopak ma talent. Mówi, że nauczył się robić takie ławki patrząc na pracę innych. Dom, w którym mieszkamy też w całości sam zbudował.  Na kolację Amina zaserwowała nam zamówione wegańskie przysmaki. Fajnie, bo codziennie mamy coś innego. Nasi szwedcy sąsiedzi wrócili zachwyceni kolejnym nurkowym dniem, my też myślimy czy jednak nie skorzystać z tej atrakcji. Podczas kolacji rozmawialiśmy jeszcze z Faiselem. Po raz kolejny zaskoczył nas swoimi innowacyjnymi pomysłami. Chłopak jest bardzo bystry i interesujący, ale o tym jutro.

 

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.