PROJEKT SUB 9 (22) – akumulator sprężystości

 

Czwartek, 28 czerwca

Ruchowo jest dobrze, no też nie tak idealnie, bo jak się przesterowuje to zawsze coś wylezie. Pobolewa prawa strona, okolice krętarza. Coraz lepiej się czuję, ale jeszcze słabo. Chyba znaczna redukcja cukru powoduje takie reakcje (przecież to narkotyk) no i jak Tomek (Skoor) napisał ostatnio, że mogę mieć mało żelaza i B12, więc na dzisiaj zamówiłem u mojego kucharza krwawego, wołowego steka :). Ostatnio mało jadłem w ogóle mięsa, a jak już to białe.
Z Toruniem nie będę się nakręcał. Polecę dla przyjemności. Najbardziej zależy mi na naszym treningu no i niech Marcin osteopata zbada mi ten ból.

Robert

Słyszałem, że na wadze 5 z przodu? Trzeba by to uczcić jakąś imprezą. Tyle, że to niewdzięczny zwyczaj.

Teraz pilnuję, żeby utrzymać 60kg i poprawić kondycję i siłę :). Już wczoraj czułem na przełaju, że jak przyjdzie trochę siły, to będę śmigał po górkach jak Mutai z kolanami po ziemi :).

Robert


Poniedziałek, 2 lipca

Bóle przeszły. Badań nie zrobiłem, bo nie miałem czasu :/, ale generalnie kolano przestało boleć, łydka też. Znowu mogę zbiegać i wbiegać po schodach. Zabawa z głową jest fajna, bo jak się załapie, to daje mega rozluźnienie góry.

Skoor

Potwierdzam. To jest jedna z lepszych metod wyczuwania i uwrażliwiania się na luz góry.


Weekend spędziliśmy z Robertem w Toruniu, gdzie odbywały się MP Masters w Lekkiej Atletyce (1, 2). Robert w niedzielę wystartował zgodnie z planem na 5000 metrów, ale to nie był udany start – czas powyżej 18 minut. Wcześniejsza choroba najwyraźniej ciągle daje znać o sobie. Cały bieg można prześledzić dzięki poniższej transmisji. Na marginesie – transmisja z Torunia, pomimo ospałego tempa komentowania, była przeprowadzona technicznie po mistrzowsku, jeśli tylko przypomnimy sobie katastrofalną transmisję z tegorocznych MP seniorów na 10000 metrów. Metoda porównawcza do oceny zjawisk, to najlepsza forma weryfikacji i kształtowania oceny. Nie zgadza się z tym Marcin, nasz osteopata, gdy taką samą zasadę stosuję do oceny ruchu. No ale Marcin jest moim hamulcowym w tym projekcie. On zapewne widziałby się bardziej w roli wyłącznika bezpieczeństwa.

Bardzo lubię toruński stadion. Jest kameralny i zawsze, gdy tu przyjeżdżam, to mam takie same odczucia przytulności, a zarazem ducha sportu. I to tyle z przyjemnych wrażeń.

Wysportowany człowiek jest brzydki w ruchu. Przynajmniej biały człowiek, a gdy do tego się starzeje, to niczym wizualnie nie różni się od niewysportowanych ludzi. To smutna, choć nie zaskakująca refleksja, bo miałem już okazję wiele razy przyglądać się sportowcom w podeszłym wieku. Niestety więcej widać w tym choroby niż zdrowia. Czy można to jakoś poprawić? Ostatnie doniesienia naukowe dotyczące prac badawczych nad tkanką łączną wydają się nieść jakiś promyk nadziei, ale wymagać to będzie zupełnej zmiany podejścia, nie tylko do sportu, ale do całego życia, którego sport jest zaledwie drobną składową.

 

Głównym celem naszego kolejnego spotkania nie były zawody w Toruniu. Na poniedziałkowy trening miałem umówionych zawodników z mojej ekipy, w tym Sebastiana Nowickiego, którego zadaniem było mentalne i wizualne prowadzenie Roberta przez cały trening. Te półtorej godziny poszukiwań ruchu dało Robertowi nowy i co najważniejsze, niewerbalny impuls wzrokowo-czuciowy.

Spotykamy się rzadko i niestety zdecydowanie za rzadko, gdy chodzi o poprawę ruchu biegowego. Dlatego wczoraj przegiąłem z długością treningu, robiąc go niejako na zapas. Normalnie podzieliłbym to na trzy treningi, po pół godziny każdy i to byłoby optymalnym rozwiązaniem. Spokojna i umiarkowana praca biomechaniczna z kilkudniowymi odstępami czasu pomiędzy nowymi bodźcami, daje najlepsze efekty. Dowodem może być choćby poprawne technicznie bieganie rudej na tle katastrofalnej techniki, często przecież byłych zawodniczek wyczynowych na MP w Toruniu. Kryje się za tym powolna, systematyczna praca nad techniką biegu i częsta kontrola z zewnątrz. Wtedy jest po prostu najłatwiej i najszybciej dochodzi do pożądanych zmian.

Poniżej trening części mojej grupy z obszernymi fragmentami treningu funkcjonalnego w ramach projektu SUB 9.

Na tym treningu próbowałem wycisnąć z Roberta maksimum sprężynowania. Gdyby nie asysta Sebastiana i możliwość bezpośredniego porównania, to można by powiedzieć, że ruch Roberta jest dobry, nawet bardzo dobry jak na standardy amatorskie. Specjalnie jednak zestawiłem go z ruchem wyczynowym, aby pokazać jaka przepaść dzieli obu biegaczy i do czego ostatecznie, czyli z biomechanicznego punktu widzenia, zmierzamy w naszym projekcie. Zbliżenie się poziomem elastyczności do poziomu jaki prezentuje Sebastian, daje szansę powodzenia temu projektowi. Nie ma innej możliwości. Żaden, nawet najbardziej specjalistyczny, klasyczny trening biegowy nie spowoduje, że Robert utrzyma tempo 3 minut/km przez 9 minut w marcu przyszłego roku na MŚ. Stąd właśnie konieczność niekonwencjonalnego podejścia do zadania, które sobie postawiliśmy.

Wtorek, 3 lipca

Ale skubany napierdala, szok. Po tym truchciku Seby widać, że gdyby go spuścić ze smyczy, to byłby ogień. Aż przyjemnie popatrzeć. Muszę to jeszcze na kompie puścić.

Skoor


Wtorek, 3 lipca

Cześć,
Bardzo dobry materiał. Kolega Seba faktycznie ma petardę i mocno uruchamia pośladkowy. Oscylacja pionowa wręcz fenomenalna. Z takiej „góry” to później można daleko zalecieć. Oglądając film od razu nasuwała mi się myśl, że Robert powinien biec za, a nie obok Seby, z prostym zadaniem skopiowania tego, co widzi. Tu nie musi się już odwoływać do żadnych wewnętrznych obrazów mentalnych, bo bardzo dobry wzór ma przed nosem. Nic tylko łapać „flow” i płynąć na harmonicznej fali.

Oceniam, że mnie zdecydowanie bliżej do Roberta (choć pewnie i tu przesadzam), ale jednak adaptacja z wiekiem spada i to, co jeszcze dziesięć lat temu byłoby proste, a co ważniejsze bezkarne, to dziś już takim nie jest. Do tego dochodzi blokada psychiczna, żeby nie przekroczyć jakiejś linii, za którą czyha kontuzja. Nie piszę tego w formie tłumaczenia się, z braku jakiś zdecydowanych postępów, ale tak dla podkreślenia (o czym doskonale wiesz), że biologia ma swoje ograniczenia. Co nie powinno powstrzymywać przed próbami naprawy tego, co zostało błędnie wdrukowane i przyswojone wcześniej. Jedna stopklatka z początku filmu. Obaj zawodnicy mają opadającą (dość podobnie) miednicę, ale pojawiają się dwie istotne różnice:
a. Obręcz barkowa u Roberta opada w kontrze do biodra (u Seby jest „płasko”),
b. U Roberta mamy dodatkowe wychylenie bez mała zaczerpnięte z hokeja.

Ale to zapewne widzisz lepiej niż ja. Pozdrawiam i do zobaczenia.

Irek Zielony (forumowy Keri)

Stopklatka z początku filmu jest trochę niesprawiedliwa, bo to była faza rozgrzewki. Potem zrobiło się nieco lepiej, to znaczy czucie obserwowanego przez Roberta ruchu Sebastiana, przekładało się na czucie ruchu u samego Roberta. Oczywiście wiele się zgadza, co napisałeś. Geometria jest odpowiedzią na pytanie – dlaczego? Natomiast nie daje odpowiedzi na pytanie – jak to poprawić? Jesteśmy w stanie wytłumaczyć dlaczego wybicie trwa tak długo i sprężynowanie jest tak wytłumione w porównaniu do młodej osoby. Na tym jednak kończy się to, co wiemy i zaczynają się poszukiwania metod wpływających na poprawę ruchu. W grę wchodzi oczywiście biologia i upływający czas, ale my zagraliśmy va bank. Chcemy cofnąć zegar do kategorii M30 nie zwiększając siły struktury lecz poprawiając jej działanie.

Nie było i nie jest moim zamiarem pastwienie się nad Robertem – tym bardziej, że z tej samej kategorii wiekowej jesteśmy ;-). To było bardziej na zasadzie, dlaczego tak jest („czerwone kreski”) i co można ewentualnie z tym zrobić. Co by nie być gołosłownym wczoraj kolejny raz miałem okazję zobaczyć Logadina podczas treningu (jak sam też coś tam robiłem na Agrykoli). I jednak (niestety) widzę różnicę w fizycznej elastyczności/ gibkości. Lata jednak robią swoje.

Keri


Wtorek, 3 lipca (27 tydzień)

Cóż, 2 starty kontrolne za sobą i kolejne lekcje pokory, że praca nad ruchem nie jest tak szybka i efektywna jakby można przypuszczać. Jestem na dobrej drodze, bo ruchowo czuję się b.dobrze (po drodze grypa i osłabienie), spadek wagi do 60kg, a czasy wskazują na regres wynikowy :(.

Miniony tydzień w załączeniu.

Cofając się do pierwszych nagrań, mój ruch na początku był sztywny i płytki, w ograniczonym zakresie. Teraz poprzez uruchomienie biodra zakres pracy znacznie się zwiększył, jest miękko, ładnie wygląda, zaistniała świadomość czucia ciała, ale to destabilizuje miednicę oraz całą górną obręcz ciała przez co spadła dynamika wybicia i jestem teraz na rozdrożu dróg.

1.czy dalej pogłębiać zejścia i przywiedzenia, bo można jeszcze więcej uzyskać?
2.czy skupić się wyłącznie na sprężynowaniu jak u Seby na poniedziałkowym treningu?
3.czy wyciszać górę ?

Czy uda się 3 zadania jednocześnie uzyskać? Na to pytanie poproszę o odpowiedź eksperta he, he :).

Robert

Nogę masz mocną i przesterowanie pogłębienia nie stanowi problemu. Gorzej z przesterowaniem przywiedzenia. Miękka praca to pierwszy etap przygotowania ciała do kolejnego wyzwania jakim jest sprężynowanie. W poniedziałek weszliśmy z przytupem w drugi etap, dlatego potrzebowałem na naszym treningu Sebastiana. Ty musisz zobaczyć na czym to polega w realu. Punkt pierwszy połowicznie realizujesz. Punkt drugi dostałeś wczoraj na twarz i to bez znieczulenia, a teraz masz to jako zadanie domowe do realizacji u siebie. Punkt trzeci wydaje się być najbardziej upierdliwym z wyzwań. Wróć do kija z naszego pierwszego spotkania, wtedy połączysz wszystkie punkty na jednym treningu.

Wtorek, 3 lipca

Ledwo rano wstałem. Pierwsze otwarcie oczu, a już wiedziałem, że będzie moc. Mam wszędzie domsa. Nie przypuszczałem, że aż tak mnie weźmie. Zakwasy są nawet na SZYI!!! Czuję się jakbym cały dzień robił siłownię ha, ha. Jest petarda, muszę odpocząć ;). Oglądam na chłodno te nasze pipki biegające.

Dziś w ciągu całego dnia miałem nietypowe uczucia, które nigdy wcześniej mi nie towarzyszyły. Zakwasy dosłownie wszędzie, ale to takie inne uczucie, bo mimo tego miałem takie pragnienie ruchu. Poza tym niezaspokojony apetyt… nie mogę się dziś pohamować. Miałem odpocząć, ale taki zastygnięty się czułem, wiec poszedłem na spacer i pobawić się z psami. Mam takie uczucie, że te powięzi są jakby zastygnięte i mięsień nie ma miejsca, żeby się w nich przesuwać przy ruchu. Po całości czuć takie napięcie.

Podsumowanie pod koniec dzisiejszego dnia:
Odczucia:

Oprócz nietypowego napięcia, które czuję na całym ciele (jakby napięta cała taśma), jest utrzymana wewnętrzna potrzeba ruchu. Miałem odpocząć, ale nie zupełnie. Spacer i zabawa z psami była wręcz koniecznością by rozruszać to „zmęczone” ciało. To coś innego niż zwykle, pierwszy raz w życiu jak trenuję mam coś takiego. Na początku bałem się, że przegięliśmy, po tym jak się przebudziłem, ale po dłuższym czasie wiedziałem, ze poruszyliśmy coś, co tak naprawdę nigdy nie działało.

Woda to kolejna rzecz, którą uważam w tej kwestii za konieczność. Czuję od środka, że mój organizm potrzebuje takiego dodatkowego ślizgu, wiec piję, ale bez przesady. No i ten apetyt. Coś na zasadzie dnia konia przed zawodami. Mówi się, że zawodnik jak jest w formie, to ma kosmiczny apetyt. Mam coś takiego po wczoraj. Co ciekawe, biorąc potężny oddech czuję nawet lekkie zakwasy na mięśniach międzyżebrowych, taśmy spiralne są nieprzewidywalne… tak musi być. Po całym dniu wiem, że jeden dzień luzu nie wystarczy. Nie chodzi mi o to by nie biegać chociażby jeszcze drugi dzień, ale odczekać te 2 i pół dnia. Czyli porą wieczorną udać się na rozruch, a dnia 3-go zmartwychwstać i zrobić akcent. Idąc tym trybem, coraz bardziej jestem w stanie układać sobie trening pod funkcjonalność. Cała periodyzacja, o której zwykle miałem okazję się uczyć, odchodzi na bok. To coś więcej niż organizm, teraz wchodzimy troszkę w głąb i skupiam się na tym, żeby całkowicie się przemodelować, dostosować i kompletnie to zmienić. Wiedza, wiedza, wiedza, no i nauka, trzeba się uczyć i słuchać.

Zmysł i cierpliwość do kawy (jestem w tym temacie obeznany) pozwala mi zwracać uwagę na szczegóły. Jutro kolejny dzień odczuć.

Sebastian Nowicki

Mój komentarz do filmu:
Metoda porównawcza, zestawiająca, czy jakakolwiek inna metoda konfrontująca ze sobą dwa zjawiska w czasie rzeczywistym, jest najskuteczniejszym sposobem zwrócenia uwagi, zaszokowania, zadziwienia itd. To jest pierwszy krok w kierunku zainteresowania się zagadnieniem.
Na początek kilka liczb: Robert 49 lat, 59 kg. Sebastian 24 lata, 62 kg. Po poniedziałkowym treningu Robert czuje okolice pachwin, ale tylko dlatego, że jeszcze tego samego dnia pojechaliśmy do Marcina, który katował go na kozetce w swoim gabinecie. Sebastian natomiast, jak można przypuszczać po jego powyższym komentarzu, ma totalny zgon i zaraz po przebudzeniu we wtorek rano, położył się spać. Dobranoc.

 

AKUMULATOR SPRĘŻYSTOŚCI

 

Czym jest akumulator sprężystości, albo czym jest zjazd kolagenowy? Można to sobie nazywać jak się chce, byle było obrazowo i dobitnie, bo wtedy pobudza wyobraźnię. Jedno jest pewne – wciąż nie mam nad tymi procesami takiej kontroli jakiej potrzebuję, by prowadzić zawodników w taki sposób, który będzie mnie satysfakcjonował i dawał poczucie sterowalności procesem adaptacyjnym.

Zwiększanie możliwości sprężynowania, czyli wykorzystywania niemetabolicznego źródła ruchu jest wyzwaniem. Potencjał tkwiący w elastyczności tkankowej jest ogromny, a wiemy też, że można go zwiększać poprzez ukierunkowany trening funkcjonalny. Podczas moich podróży biomechanicznych do Kenii, spotkałem wielu biegających Kenijczyków. Przyglądałem im się z bliska podczas treningów i życia codziennego. Ich sposób poruszania uderza wręcz odmiennością od naszego. Odmienność tkwi w sprężynowaniu, czyli balistycznych oscylacjach tkanki łącznej. Ruchy balistyczne są cechą zdrowej powięzi, a więc do szybkiego biegania potrzebujemy czegoś więcej niż tylko treningu biegowego. Musimy zmierzyć się ze wszystkimi czynnikami mającymi wpływ na powięź, a nie tylko tymi generowanymi na treningu biegowym.

Motoryka to zdolność do wykonania ruchu. O tym jak bardzo brakuje nam tej zdolności, boleśnie przekonaliśmy się podczas mundialu. Zestresowane, sztywne kołki przemieszczające się po murawie. To właśnie my Polacy, nasi chłopcy, orły, husaria. Najbardziej uzdolnieni ruchowo, wyselekcjonowani, młodzi ludzie jakich zrodziliśmy. A jednak… trenowaniem wydolności i siły nie zastąpi się finezji, która zawiera się w sprężynowaniu, czyli nieosiągalnej dla większości rodaków magicznej mieszance szybkozmiennego napięcia i rozluźnienia.

 

Wilson Kipsang (na animacji poniżej) to postać dobrze znana w świecie biegowym. Były rekordzista świata w maratonie. Można powiedzieć top topów w świecie długodystansowym. Miałem możliwość poznać go osobiście i przyglądać się jego treningom. Zwłaszcza rozpoczynanie treningów i początek jego biegu dały mi wiele do myślenia. Kipsang rozgrzewkowe kilometry wręcz kaleczy, kulejąc na prawą nogę. Z biegiem to się poprawia, ale z pewnością nie jest to zdrowy objaw funkcjonowania tkanki łącznej. Trzeba podkreślić, że dysfunkcje, które zauważyłem u Kipsanga są pomijalne w porównaniu z dysfunkcjami jakie zaobserwować można u naszych topowych biegaczy pokroju Henryka Szosta lub Marcina Chabowskiego. Elastyczna przepaść dzieląca Kipsanga od tych dwóch jest jak przepaść dzieląca Sebastiana od Roberta.

ıı ¼½¾1

Źródło

Każdy z nas ma swoją biomechaniczną podłogę i sufit. Dotyczy to także Kipsanga i wielu innych znakomitych zawodników kenijskich, którzy błyszczą sprężynowaniem na tle białych zawodników, ale bledną w obliczu ultra rzadkich fenomenów ruchowych. Podczas moich trzech eksploracji Iten i okolic północno-zachodniej Kenii, udało mi się naocznie zarejestrować tylko dwa takie przypadki, które dziś śmiało określam fenomenami – pierwszy to noname, drugi to niebieski Keniol. Początkowo byłem tym zaskoczony i wręcz rozczarowany. Z czasem przekonałem się, że Kenijczycy też w większości kaleczą ruch. Trzeba tylko bliżej im się przyjrzeć.

Jak ukształtował się fenomen ruchowy? To jest pytanie, które nurtowało mnie od dłuższego czasu. Czynnikami kształtującymi taki fenomen jest woda, wiatr i słońce, bo na pewno nie trener, płotki i skipy. Teraz wiem, że mniejsze znaczenie ma to, co początkowo kształtuje. Znacznie ważniejsze jest pytanie o to jak ten fenomen ruchowy zachować, bo bardzo łatwo go zepsuć nadmierną eksploatacją, co widać na przykładzie biegu z Kopenhagi, gdzie mój przykładowy, niebieski Keniol – Jorum Lumbasi Okombo, który przybiegł tam jako drugi, wykazuje wyraźne oznaki asymetrii pracy.

Bicie rekordów świata w bieganiu może okazać się wciąż łatwe ze względu na niedopracowane i pozostawione przypadkowi funkcjonowanie powięzi. Eksperymentalny trening funkcjonalny powięzi, oparty na rytmie wieloskokowym, jaki zaproponowałem Sebastianowi, jest krokiem w kierunku dopracowania i nie pozostawiania tego przypadkowi. To jest pasjonująca podróż w nieznane rejony funkcjonowania tkanki łącznej. Uważam, że Robert oraz inni zainteresowani, mogą jak najbardziej wynieść z tego wartościowe informacje dla własnych celów. Do rytmu wieloskokowego wrócę w innym czasie.

 

SERIAL O POWIĘZI

 

Poniżej prezentuję 5 odcinków serialu „Moda na powięź”. Odcinki, których głównym bohaterem jest powieź, napisane są w oryginalny i przystępny sposób. Narracja opiera się na świecie makro, w którym funkcjonujemy na co dzień, i który przeniesiony jest do świata mikro. Ten zabieg sprawia, że można zrozumieć ogólne zasady funkcjonowania organizmu ludzkiego bez dogłębnej znajomości nauk medycznych.

Dziś mamy dla Was krótkie wprowadzenie, w którym poznacie głównych bohaterów serialu „Moda na powięź”. Zapewniamy Cię, że będzie on liczył mniej odcinków niż legendarna „Moda na sukces”, ale jeśli prześledzisz nasz serial, to prawdopodobnie „Moda na powięź”, będzie dla Ciebie drogą do sukcesu!

Czytaj więcej…

Pewnego razu w ludzkim ciele spotkała się czwórka przyjaciół – skoro już trochę ich znasz to poznaj ich pseudonimy:
Luzak – powięź powierzchowna
Pokrywka – powięź głęboka
Oponka – powięź oponowa
Flaczek – powięź trzewna

Czytaj więcej…

Luzak, Pokrywka, Oponka i Flaczek są proszeni o natychmiastowe stawienie się w budynku Rady Zarządu Human Body.
Nagle wszyscy zamarli, a po chwili rozpoczeły się dyskusje między pracownikami, co takiego musiało się stać, że czwórka najlepszych team leaderów została wezwana na dywanik…

Czytaj więcej…

Kolejny pracowity dzień w korporacji. Wszyscy właśnie skończyli przerwę na lunch. Wielu pracowników nie zdążyło jeszcze dotrzeć do swoich biurek, kiedy w całym budynku wybuchła panika w związku z uruchomieniem sygnału alarmowego. W ludzkim ciele doszło do poważnego przerwania ciągłości tkanek.

Czytaj więcej…

W firmie Human Body pojawia się tajemniczy terapeuta manualny. W sali konferencyjnej czekali już członkowie zarządu.
– Według danych od naszej komórki informacyjnej ma Pan wszelkie dane ku temu, by pomóc naszej firmie. Czy mógłby nam Pan co nieco o sobie opowiedzieć?

Czytaj więcej…

 

FORUM DYSKUSYJNE

Możesz również polubić…

2 komentarze

  1. Keri pisze:

    Co jakiś czas udaje mi się namówić córką na truchtanko. Traktuje te nasze wspólne kilometry jako taką bardzo spokojną rozgrzewkę (6:00-7:00 min/km). Wczoraj usłyszałem dość zaskakujący komunikat. Konkretnie brzmiał: „Ależ ty dziwnie biegniesz”. A po prośbie o doprecyzowanie nie usłyszałem żadnej odpowiedzi, a tylko zaprezentowano mi wieloskok!
    Hm … chciałbym by była to prawda 😉

  2. Robert pisze:

    „kto szuka ten znajduje” chyba że błądzi 🙂 … ale z Yacoolem trudno zabłądzić, i jeszcze jedno: tylko perfekcjonizm liczy się , żadne skróty, ani pośpiech, mamy do dyspozycji cud techniki jaką widział ten świat czyli nasze ciało, które jest w stanie wszystko zrobić, wszystko, dajcie mu tylko szansę 🙂
    powodzenia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.