RPA – safari w parku Krugera
Game drive, czyli safari to zawsze gra ze zwierzętami. Nigdy nie ma się pewności co uda się upolować w obiektywie.
Wyruszyliśmy z samego świtu, rano gdy jest chłodniej jest większa szansa na zobaczenie zwierząt. I faktycznie były. Nasza przewodniczka miała niesamowite oko. Jakby wręcz wyostrzone na ukryte w buszu czy pośród traw zwierzaki. Poza nosorożcem widzieliśmy wszystkie z Wielkiej Piątki. Najbardziej cennym był lampart, który przez chwilę nam zapozował na niewielkim wzniesieniu.
Było też stado czterech lwic. Leżały niemal przy drodze, brzuchem do góry. Spały, strzygąc uszami. Czasem któraś leniwie podnosiła łeb i rzucała nam leniwe spojrzenie. Staliśmy przy nich dość długo. Kiedy słońce zaczęło mocniej grzać i wtedy przeniosły się w cień drzew. Były piękne.
Jesteśmy w okresie, gdy wiele zwierząt ma młode. Cudowny widok. Widzieliśmy rodziny hien, żyraf, całe stada z wieloma młodymi impalami, waterbacki z charakterystyczną białą plamą w kształcie deski klozetowej na zadzie. Były też słonie, olbrzymy pasły się tuż przy drodze. Duża grupa hipopotamów charakterystycznie porykiwała w jeziorku.
Wróciliśmy do obozu pełni wrażeń i zachwytów. Absolutnie cudowny dzień.

























