Peru – Lima
Zmiana czasu daje o sobie znać. Obudziliśmy się po 2 w nocy, w zasadzie wyspani już. W Polsce była wtedy 9.00, no tak długo to już dawno nie spałam 😉 Za oknem w końcu ruch uliczny zamarł i było cicho. Zmuszaliśmy się jeszcze do spania. I tak, na raty dociągnęliśmy do 5.00.
Przy śniadaniu pozostali mieli podobne doświadczenia.
Cały czas towarzyszy nam garúa. Jest to charakterystyczna mglista mżawka występująca na wybrzeżu Peru, zwłaszcza w rejonie Limy i pustyni Atakama. To nie jest klasyczny deszcz, lecz bardzo drobne kropelki wody zawieszone w powietrzu, przypominające wilgotną mgłę. Zjawisko powoduje różnica temperatur między zimnym oceanem ( prąd Humboldta), a cieplejszym powietrzem nad lądem powoduje kondensację wilgoci. Przez to niebo jest szare. Spacerem ruszyliśmy na zwiedzanie stolicy. Przeszliśmy po obu placach, posłuchaliśmy historii o Francisco Pizzaro, hiszpańskim konkwistadorze, który zasłynął jako zdobywca imperium Inków.
Później zwiedziliśmy Katedrę z jego szczątkami. Była wielokrotnie niszczona przez trzęsienia ziemi, odbudowywana i rozbudowywana. Mijaliśmy wewnątrz wycieczkę szkolną. Grupa dzieci na oko 10 letnich skrzętnie notowała co opowiadał im nauczyciel. Weszliśmy też do Klasztoru Franciszkanów. Tak jak i katedra pochodził z początku XVI w i oba są wpisane na listę UNESCO. W podziemiach klasztoru są słynne katakumby (dawny cmentarz Limy). Podobno pochowano w nich ok 30.000 ludzi. Na piętrze znajdowała się biblioteka z XVI–XVIII w., z hiszpańsko-mauretańskimi zdobieniami. Klimat jak z Harrego Pottera. Była też sala z malowidłem „Ostatniej Wieczerzy”. Na obrazie na stole leżały lokalne małe czerwone papryczki, a na talerzach upieczone świnki morskie. Te miejscowe akcenty miały pomóc w chrystianizacji lokalnej społeczności… W całym obiekcie nie można było niestety robić zdjęć.
Trafił się też polski akcent, płaskorzeźba naszego inżyniera, Ernesta Malinowskiego. Był on głównym projektantem i budowniczym słynnej kolei trans-andyjskiej. Linia łączy wybrzeże Oceanu Spokojnego z wyżynami Andów, prowadząc przez strome góry, tunele i wiadukty.
W momencie ukończenia (1870–1874) była to najwyżej położona linia kolejowa na świecie – osiągała 4818 m n.p.m. w punkcie Ticlio. Podczas wojny o niepodległość Peru (1866r) Malinowski aktywnie wspierał kraj, w którym żył. W uznaniu zasług został ogłoszony bohaterem narodowym Peru.
Później na szybko wciągnęliśmy pyszne słodkie churrosy z karmelem i poszliśmy na lunch. Mimo, że zamówiliśmy same przystawki i tym razem wielkość dań była nie do przejedzenia.
Po południu ruszyliśmy do Paracas. Podróż wzdłuż wybrzeża zajęła nam ok 4h. Idziemy spać, może uda się tym razem dospać do rana.