Mocne 10K w Walencji.

 

Czyli jak cieszyć się z nowej życiówki w czasach, gdy kobiety zaczynają biegać na poziomie europejskiej czołówki mężczyzn.

W niedzielę, 14 stycznia w Walencji odbył się chyba już w tej chwili najsłynniejszy na świecie bieg na dystansie 10 kilometrów. Impreza co roku skupia światową czołówkę biegaczek i biegaczy. To jest świetna okazja i gratka dla koneserów biomechaniki. Jeśli przy okazji padają znakomite rezultaty, to takie zawody warto na stałe wpisać do kalendarza startów i możliwości obserwowania ruchu najlepszych zawodników. Choć poziom szczegółowości naszej pracy nad techniką biegu wykracza już poza wizualne metody oceny ruchu dzięki zwykłej obserwacji i klasycznym nagraniom wideo (zaczynamy mierzyć dynamikę biegu czujnikami), to jednak takie doświadczenia na żywo pokazują jak jeszcze dużo jest do zrobienia w naszym teamie od strony biomechanicznej.
W Walencji Sebastian pobiegł na miarę naszych oczekiwań uzyskując życiowe 29:41. WYNIKI
W tym samym biegu padł rekord świata kobiet. Kenijka Agnes Jebet Ngetich jako pierwsza kobieta na świecie złamała 29 minut, uzyskując czas 28:46. Druga zawodniczka na mecie również pobiegła szybciej od dotychczasowego rekordu świata i także złamała 29 minut. To są najszybciej przebiegnięte dyszki ever, wliczając w to biegi stadionowe na 10000m, które do tej pory uznawane były za szybsze od biegów ulicznych, bo biegane przecież na tartanie.

W tym roku, w odróżnieniu od poprzednich edycji, start ścisłej czołówki był oddzielnie. Sektor sub elite, w którym znajdował się Sebastian wystartował minutę później. Organizatorzy zdecydowali się na taką formę puszczania zawodników ze względów bezpieczeństwa i po doświadczeniach z zeszłorocznego wypadku tuż po starcie.

Kontekst.
Z uwagi na liczne przypadki łapania na dopingu zawodników z Afryki, czekam na potwierdzenie rekordu świata. Niestety w obecnych czasach nieuczciwej konkurencji moje zaufanie zostało mocno nadszarpnięte. Dlatego jestem sceptyczny i cierpliwie wyczekuję oficjalnego uznania legalności tego wyniku.

Sprzęt.
Technologia karbonowa w butach i towarzysząca jej grubość podeszwy bardzo sprzyja niemetabolicznemu napędowi. Do tego stopnia, że różnice fizjologiczne między płciami zdają się zacierać. Już nie trzeba być facetem ze stosownym sercem i płucami, żeby biegać naprawdę szybko. Tak jakby powięź nie miała swojego gender. Pracuje równie dobrze u obojga, pod warunkiem, że biegacz/biegaczka korzysta z tej formy napędu, czyli gwałtownego wyhamowania, odbicia i nasilonego przyspieszenia jeszcze w fazie overstridingu (zjawiska dynamiczne towarzyszące tym procesom będę starał się dokładnie mierzyć w najbliższej przyszłości).

Wyczyn
Sebastian obecnie trenuje i pracuje, a właściwie powinno być – pracuje i trenuje. Nie jest więc klasycznym zawodnikiem wyczynowym, czyli gladiatorem, który tylko biega, je i śpi, a z takimi przychodzi mu się mierzyć stając na starcie biegów w Walencji, czy dwa tygodnie wcześniej w Barcelonie. Pewnych rzeczy na razie nie udaje nam się przeskoczyć. Wyjazd na obóz wysokogórski lub choćby pozostanie gdziekolwiek w Hiszpanii i przygotowywanie się tam do czasu, aż w Polsce stopnieje śnieg i nastanie wiosna, na razie jest poza zasięgiem. Trenujemy w PL, raz dziennie, z dwoma akcentami w tygodniu i z kilometrażem na poziomie 80km/tydz. Z tego udało się nabiegać 29 minut. Na razie ta formuła nie wyczerpała swojego potencjału i notujemy progres. Z tego bardzo się cieszę. To co mnie martwi, to niedostateczna regeneracja. Odpoczynek jest integralną częścią treningu i tu mamy spore braki. Bieganie z nastawieniem na większe wykorzystanie powięzi wydaje się potrzebować więcej snu. Jak Seba się wyśpi, to potem dobrze biega. Jak się nie wyśpi, to jest zombiakiem i to jest ogromna różnica w przygotowaniach między nim, a gladiatorem.

Koncepcja treningowa.
Czy robimy coś nie tak i dlatego nasze treningi nie przynoszą spektakularnych efektów? Myślę, że każdy w Polsce może zadać sobie to pytanie. Miniony weekend z pewnością poruszył oraz skłonił do refleksji niejednego kumatego zawodnika i kumatego trenera.
Eksperymentalny trening jaki stosuję ma tę przypadłość, że nikt wcześniej tego nie robił, stąd trudno określić perspektywę czasową rozwoju, bo nie istnieje punkt odniesienia dla tej formy pracy z zawodnikiem, gdzie główny akcent i fokus nastawiony jest na doskonalenie napędu biegacza. Naszym odniesieniem jest jedynie klasyczne trenowanie oparte na wysokiej intensywności i objętości na tym poziomie wynikowym, których celem jest doskonalenie fizjologii biegacza.

Hard work vs smart work
Jeżeli kobiety są w stanie biegać dychę poniżej 29 minut, to oznacza, że w ich zasięgu jest bieganie piątki poniżej 14 minut. Czołówka polskich biegaczy zatracając się w ciężkiej pracy ma teraz do wyboru jeszcze cięższą pracę w nadziei na poprawę, albo…
Nowe rozdanie, gdzie motywem przewodnim zacznie być biomechanika, z którą zawodnicy zwykle nic nie robią lub wydaje im się, że robią stosując typowe ćwiczenia lekkoatletyczne znane nam od dekad, ale też te ostatnio modne, które przyszły do biegania z innych dyscyplin sportowych, które są równie nieskuteczne.

Z Walencji wyjeżdżamy z nowymi spostrzeżeniami. Przede wszystkim udało się podejrzeć na rozgrzewce Jacoba Kiplimo. Co tu dużo pisać. Po prostu biomechaniczna petarda.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.