RPA – Garden Route
Po 6 dniach safari, solnisk, pięknych otwartych przestrzeni i jazdy bezdrożami przylecieliśmy z Botswany do RPA. Wszyscy szybko odnotowali przeskok cywilizacyjny. Zrobiło się czysto, europejsko, momentami elegancko. Przez chwilę zatęskniliśmy za „prawdziwą Afryką”. Ale to jest właśnie ta częsta pułapka myślenia. Afryka to nie kraj. To olbrzymi, bardzo różnorodny pod wieloma względami (krajobrazu, postępu, infrastruktury czy sposobu myślenia) kontynent.
Teraz zaczynamy podróżować wzdłuż słynnej Garden Route w RPA.
Pierwszą noc spędziliśmy w George. To jedno z najstarszych miast w Południowej Afryce, dawne centrum przemysłu drzewnego. Recepcja naszego hotelu mieściła się w budynku z 1814 r. W tle mieliśmy widok na pasmo górskie Outeniqua.
Rano wyjechaliśmy do Parku Narodowego Tsitsikama. Pięknie położony nad Oceanem Indyjskim, ochroną obejmuje zarówno część lądową jak i morską. Po drodze szybki stop na punkcie widokowym, z którego można oglądać skaczących na bungee. Z naszej ekipy nikt się nie zdecydował 😉
Po dojechaniu do Parku poszliśmy na spacer szlakiem wzdłuż wybrzeża, po drewnianych kładkach i wiszącym moście nad ujściem rzeki Storms. Szlak prowadził dalej pod górę. Jest to część dłuższego szlaku Oystercatcher Trail, który będziemy eksplorować także jutro. Z kilkoma osobami wspięliśmy się stromą ścieżką pod górę. Widoki fantastyczne. Tu jest po prostu pięknie.
Po spacerze chętni udali się na zjazdy tyrolkami wśród drzew. Do pokonania było w sumie 10 przejazdów. Najdłuższy miał 91 m. Nie ukrywam, że przy moim lęku wysokości było to spore wyzwanie. Ale dałam radę, jedynie trochę gardło zdałam od krzyków. Było wesoło.
Na wieczór dojechaliśmy do nadmorskie miejscowości Knysna. Głodni od razu podjechaliśmy na waterfront, gdzie wcześniej zamówiliśmy stolik dla naszej grupy. Miejsce to słynie z owoców morza, w tym ostryg. Nie mogłam się oprzeć, by nie spróbować. Była smaczna, skorpiona cytryną w smaku przypominała mi ceviche. Porcje były ogromne, a dania pyszne, wino podobnie. W dobrych nastrojach idziemy spać. Jutro w planach trekking wzdłuż oceanu.























