Peru – Ollantaytambo

Święta Dolina Inków
Dni są bardzo intensywne. Wrażeń tyle, że starczyłoby na kilka wyjazdów. Znów wcześnie rano pobudka i wyjazd z Cuzco w kierunku Ollantaytambo. Główne plecaki zostały w hotelu. Wrócimy tu jeszcze za kilka dni.
Święta Dolina leży w peruwiańskich Andach, pomiędzy Cuzco a słynnym Machu Picchu. Dolina biegnie wzdłuż rzeki Urubamba i stanowiła jedno z najważniejszych centrów Imperium Inków. Jej żyzne gleby i korzystny mikroklimat pozwalały na rozwój rolnictwa, szczególnie upraw kukurydzy i ziemniaków, co miało ogromne znaczenie dla całej cywilizacji. Zwiedziliśmy najważniejsze miejsca.
Pisac – znane z rozległych tarasów uprawnych. Nasz przewodnik Leoncio podczas oprowadzania pokazywał nam ogromne idealnie obrobione kamienie, które stanowiły jedną z bram. Tłumaczył, że do dziś nie ma pewności jak ją zbudowano. Są teorie, że Inkowie potrafili zmiękczać granit, dzięki czemu mogli je tak plastycznie i równo formować. Zajrzeliśmy też na kolorowy targ, gdzie można kupić lokalne rękodzieło.
Później pojechaliśmy do Moray – tajemnicze okrągłe tarasy, uważane za inkaskie centrum eksperymentów rolnych. Tarasy te mają różnice temperatur sięgające 15°C między najwyższym a najniższym poziomem, co pozwalało testować uprawę różnych roślin.
Kolejny przystanek to Salineras de Maras – malownicze solne tarasy, z których od czasów preinkaskich pozyskuje się sól. Solniska zasila woda ze strumienia o zasoleniu 35%. Praca w tym miejscu daje dochód okolicznym rodzinom. Popołudniu przyjechaliśmy do Ollantaytambo. Jest to doskonale zachowane inkaskie miasto-twierdza z monumentalnymi tarasami i strategicznym położeniem. Poszliśmy na wieczorny spacer. Miasteczko tętniło turystami. Mnóstwo kawiarni i restauracji, w tle ośnieżone Andy. Dziś jest to także stacja początkowa pociągów do Machu Picchu. Tam ruszamy jutro 🙂
Kolejnego dnia od rana razem z Leoncio poszliśmy zwiedzić twierdzę w Ollantaytambo. Położona na stromych zboczach robiła ogromne wrażenie. Ponownie oglądaliśmy mega głazy, ważące wiele ton. Idealnie obrobione, przycięte, z otworami przypominającymi klamry, równe otwory, nacięcia, wypustki. Przylegają do siebie na olbrzymich kilkumetrowych powierzchniach z doskonałą precyzją. Jak Inkowie je obrabiali i transportowali w tak trudno dostępne miejsce pozostaje zagadką. To było niesamowite. Z bliska oglądaliśmy to, co wcześniej znaliśmy z filmów dokumentalnych. Leoncio żywo reagował na nasze podniecanie. I dostaliśmy gratis, trekking do tajemniczej piramidy… Ruszyliśmy nieświadomi czekającego nas wysiłku. Miał to być 40 min spacer. Zajął nam dwa razy tyle… Leo śmiga po tych górach jak kozica, my ze względu na wysokość trochę wolniej 😉 Szliśmy starym inkaskim szlakiem, fragmentem słynnego Inka trail, wzdłuż Doliny rzeki Urubamba. Po dojściu do celu trudno było nam dojrzeć piramidę. Oczekiwaliśmy jakiejś góry w tym kształcie. Tymczasem chodziło o dolinę i zbocza, na których w czasie przesilenia letniego słońce pada tworząc idealnie proszę linie, które przecinając się tworzą kształt piramidy. Leo miał książkę i na zdjęciu wyjaśnił i pokazał nam to zjawisko. On był zafascynowany żywo tym miejscem, my trochę mniej. Ale ostatecznie cieszyliśmy się, że pokazał nam to miejsce, poza głównym szlakiem turystycznym. Leo to niesamowity pasjonat historii.
Popołudniu udaliśmy się na stację kolejową skąd pociągiem ruszyliśmy do Machu Picchu Pueblo. Ależ to była przygoda i zabawa. Załoga powitała nas drinkiem i orkiestra zaczęła grać na żywo. Były tańce, zdjęcia z końca pociągu i przez panoramiczne okna. Super przeżycie, widoki cudne na góry i wąwozy. Zjechaliśmy niżej i przyroda za oknem zrobiła się tropikalna. Jesteśmy mocno podekscytowani jutrzejszym wejściem na Machu Picchu 🙂

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.

HTML Snippets Powered By : XYZScripts.com