Barcelona

 

Dziś wylądowaliśmy w Barcelonie. Krótki wypad na bieg sylwestrowy, w którym w niedzielę wystartuje Jacka podopieczny @sebastianowicki. Jak co roku jest to bieg tylko dla światowej elity, z pewnością padną mocne wyniki. Organizatorzy zapowiadają walkę o rekord świata u kobiet. Będziemy kibicować na ulicach miasta.

Po zarwanej nocy i porannym przylocie ruszyliśmy na z założenia krótki spacer po Barcelonie. Yacool na pewnym etapie się odłączył, a ja miałam ochotę jeszcze trochę poeksplorować. Oczywiście tradycyjnie się pogubiłam, aczkolwiek trochę też celowo szłam po prostu tam, gdzie mi się podobało i gdzie były mniejsze tłumy turystów. Po nocnej podróży byłam zbyt zmęczona, by rejestrować o jakie zabytki się ocieram. Jutro lub pojutrze pochodzę już bardziej świadomie.

Na pewno widziałam Sagrada Familię, która zrobiła na mnie gorsze wrażenie niż 25 lat temu, gdy widziałam ją po raz pierwszy. Nowo dobudowane wieżyczki są przystrojone czymś co przypomina gipsowe, kolorowe lody. Ale może byłam zmęczona i miałam spaczoną optykę. Przyjrzę się jej jeszcze jutro. Przeszłam przez tłumny i gwarny Placa de Catalunya, słynną ulicą Ramblas. Zajrzałam też na Placa Reial z licznymi kawiarniami i restauracjami. Weszłam do muzeum, gdzie były wystawiane prace Michaela Lawtona, szczerze mówiąc nie przemówiły do mnie. Potem błądząc wąskimi uliczkami starego miasta trafiłam w końcu na nadbrzeże i do mariny. Wysoki pomnik Krzysztofa Kolumba z posągami lwów, a obok w porcie liczne żaglówki i diabelski młyn.
W dali widać było wagoniki kolejki linowej, kursujące nad zatoką na pobliskie wzgórze.
Na deptaku były rozstawione stragany z jedzeniem, pamiątkami, wszystko przystrojone światełkami. Było też działające lodowisko z palmami w tle! Fajny widok 🙂

Idąc dalej doszłam do parku – Parc de La Ciutadella. Bardzo fajne miejsce i było tu zdecydowanie ciszej i spokojniej niż na ruchliwych ulicach. Pośrodku parku staw, po którym w łódkach pływali turyści. Na drzewach wyrastających z wody siedziały czaple i im podobne.
Chciałam zobaczyć ten park także pod kątem jakiegoś miejsca na pobiegania i jutrzejszy rozruch dla Seby przed niedzielnym startem. Z naszego domu mamy tam ok 2,5 km. O ile się po drodze nie pobłądzi 😂

Cały dzień minął mi dziś na szwędaniu się po centrum. Na koniec byłam już nieźle zmęczona i głodna. Yacool wyszedł w moim kierunku, gdy dochodziłam do mieszkania i poszliśmy do knajpki. Potem u Ady, żony Seby dopytaliśmy co kupić Sebie na kolację, by mu nie zaszkodzić przed startem… Yacool dba o swojego zawodnika 😉 Sebastian doleciał właśnie do Barcelony innym lotem i już do nas jedzie. Czekamy 🙂

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.