Peru – Nazca

Brakuje mi powoli skali w określaniu emocji. Dziś była petarda 😊
Rano, przed śniadaniem (koniecznie!) pojechaliśmy na małe lotnisko, by odbyć lot awionetką nad słynnymi i tajemniczymi liniami Nazca.
Lotnisko mimo, że malutkie mieściło kilka firm lotniczych i miało swoje procedury. Każdy z nas został zważony i wg tego przydzielony do grupy, w której odbywał lot. Średnio zakładają 80kg/os. Ekipa była zrównoważona. Samoloty były 6 os plus 2 pilotów. Emocje niesamowite!
Nie byłam pewna, czy faktycznie będzie coś widać z tej wysokości. A tymczasem było fantastycznie. Pilot podchodził do każdego z rysunków, które były pod nami raz z lewej, raz z prawej strony, by każdy mógł zobaczyć geoglify. Widzieliśmy m in. kolibra, kondora, pelikana, drzewo, jaszczurkę, psa, kota, małpę i linie w kształcie spirali, trójkątów, długich linii, które wyglądały jak pas startowy. Była też postać wyglądająca jak astronauta.
Czemu służyły? Kto je stworzył?
Lot trwał ok pół godziny. Wrażeń mamy w sobie mnóstwo.
Wróciliśmy do miasteczka, zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy na dalsze zwiedzanie i poznawanie kultury Nazca. Nasz przewodnik, Jesus, okazał się totalnym pasjonatem archeologii i kultury. Z dużym zaangażowaniem rysował na piasku swoją laską to o czym nam później opowiadał.
Zwiedziliśmy akwedukty, perfekcyjnie zaprojektowane, by wykorzystać siłę wiatru do regulacji poziomu wody w kanałach. Są używane do dziś.
Nastepnie z bliska zobaczyliśmy jeden z geoglifów, przedstawiał igłę i nitkę.
Szutrową drogą przez pustynie pojechaliśmy do kompleksu świątyń Cahuachi. Odkryli je włoscy archeologowie. Były niemal zupełnie przysypane piaskiem po wielkiej powodzi, która nawiedziła ten rejon ok 500 wieku naszej ery. Jesus wielokrotnie powtarzał, że rząd peruwiański nie jest zainteresowany finansowaniem wykopalisk. Wszystko niszczeje, jest rozkradane, albo spoczywa pod ziemią nadal nieodkryte. Jak mówi Jesus, dopóki jest pod ziemią przynajmniej jest bezpiecznie. 10 lat temu miejsce to badali także Japończycy. Przy użyciu drona, który leciał kilka metrów nad ziemią odkryli setki małych geoglifów, które z samolotu nie są widoczne. Odkryli też, że Świątynia Cahuachi jest połączona z płaskowyżem Nazca szeroką utwardzoną droga. Prowadzi ona na plac, z którego odchodzą kolejne drogi do poszczególnych geoglifów.
Teoria mówi, że geoglify także pełniły rolę świątyń, w których zbierali się modlący. Albo, że były odzwierciedleniem konstelacji gwiazd i znaków zodiaku. Mojemu znakowi Koziorożca odpowiada największy z geoglifów – pelikan.
Na koniec zajechaliśmy jeszcze na cmentarz na pustyni. Tu w odkrytych grobach spoczywały szczątki dawnych mieszkańców tych ziem. Jesus objaśnił nam zwyczaje pogrzebowe, proces mumifikacji i układania zmarłych w pozycji embrionalnej, twarzą na wschód, co miało zapewnić im reinkarnację. Niestety wiele z tych grobów było splądrowanych przez „bantitos”. Zwłoki często były dekorowane złotymi naszyjnikami i bransoletami.
Podobno łup trafia potem na czarny rynek, jest wywożony do Chin, USA czy Europy i sprzedawany z wielokrotnym przebiciem ceny dla „kolekcjonerów „.
Wróciliśmy do Nazca. Zjedliśmy późny obiad, pochodziliśmy po tętniących życiem uliczkach miasta. Akurat były obchody święta religijnego. Cały główny plac był wypełniony ludźmi. Pod kościołem energicznie grała orkiestra. Festyn na całego. Koło 22.00 poszliśmy na dworzec autobusowy. Ruszamy nocnym busem do Arequipy. Powoli będziemy zwiększać wysokość nad poziomem morza.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.

HTML Snippets Powered By : XYZScripts.com