Peru – Sacsayhuamán

Nadszedł dzień, na który najbardziej z Jackiem czekaliśmy. To była nasza wisienka na torcie tego wyjazdu – twierdza Sacsayhuamán.
Zamówiliśmy taxi w recepcji hotelu. W Peru działa też uber, ale jakoś nie mogłam się połączyć. Kierowca podjechał pod hotel. Ulice w zabytkowej części Cusco, gdzie mieliśmy hotel, były bardzo wąskie, brukowane, podziwiałam umiejętności kierowców, którzy po nich kluczyli.
Diego, nasz kierowca zaproponował, że może nas zawieźć do kilku pobliskich stanowisk archeologicznych i czekać aż spokojnie sobie je zwiedzimy. Zgodziliśmy się, ustaliliśmy kolejność zwiedzania i ruszyliśmy.
Wszystkie te miejsca leżą na wysokości ok 3700m n.p.m. My po 2 tygodniach podróżowania po Peru jesteśmy już dobrze zaaklimatyzowani do takich wysokości.
Na początku pojechaliśmy do Tambomachay. Uważa się, że miejsce to pełniło funkcję ośrodka kultu wody, związanej z płodnością ziemi. Woda do dziś spływa kanałami i fontannami. Nazywane jest czasem „Łaźniami Inków”, choć nie ma dowodów, że było używane do kąpieli. Raczej stanowiło miejsce odpoczynku dla wysoko postawionych dostojników inkaskich, a także związane było z obrzędami wody i płodności.
Stamtąd podjechaliśmy do pobliskiej „czerwonej twierdzy” – Puca Pucara, która zawdzięcza swą nazwę barwie kamieni, które o zachodzie słońca przybierają czerwonawy odcień. Podobnie jak poprzednie miejsce, tu też widzieliśmy dokładnie obrobione i dopasowane bloki kamieni, ułożone na styk bez żadnej zaprawy. Prawdopodobnie Puca Pucara pełniła funkcję fortecy obronnej i posterunku kontrolnego na drodze prowadzącej z Cuzco w stronę Świętej Doliny i dalej do Amazonii. Z fortecy roztacza się panoramiczny widok na doliny i drogi, co było ważne dla kontroli strategicznej.
Kolejny przystanek to Świątynia Księżyca, wykuta w skale. Na okolicznych łąkach pasły się konie. Wejście do jaskini było zagrodzone i teoretycznie nie można było tam wejść. Ale szybciutko zajrzałam. Używano jej prawdopodobnie do rytuałów związanych z księżycem, wierzeniami o płodności, kultem natury oraz obserwacjami astronomicznymi.
Zwiedziliśmy też Qengo, w języku keczua oznacza „labirynt”. Nazwa odnosi się do charakterystycznych, podziemnych galerii i kanałów skalnych ułożonych w zygzakowate formy. W labiryncie były olbrzymie wyprofilowane, wypolerowane gładkie powierzchnie, niczym ołtarze. Badacze mówią, że było to miejsce ceremonialne, związane z rytuałami religijnymi, ofiarami (np. zwierzętami), oraz z obserwacjami astronomicznymi. Zajechaliśmy na punkt widokowy, z pomnikiem Chrystusa i panoramą Cusco.
No i w końcu dotarliśmy do Sacsayhuamán. Wiedzieliśmy, że tu spędzimy najwięcej czasu i dlatego to miejsce zostawiliśmy sobie „na deser”.
Trudno opisać słowami to miejsce. Prawdopodobnie była to olbrzymia twierdza. Mury zbudowane na kilku poziomach, w kształcie zygzaka, z wielotonowych głazów. Wszystko idealnie do siebie dopasowane, głazy wielokątne, ułożone jeden na drugim bez zaprawy, bez szczelin. Dawało to doskonałe wzmocnienie na wypadek trzęsień ziemi, których w Peru odnotowuje się nawet około 200 rocznie. Majstersztyk i zagadka, jak je transportowali i tak precyzyjnie układali. Naprzeciwko twierdzy było drugie wzgórze, także skaliste, które wyglądało jak wielka wyrzeźbiona kopułą. Dzieciaki zjeżdżały na niej jak na ślizgawce. Na jej szczycie była idealnie gładka konstrukcja, niczym wylana z betonu. Tabliczka mówiła, że to „tron Inki”. Obok były też dwa inne intrygujące głazy, jakby przewrócone do góry nogami, z wyrzeźbionymi schodami. Trwały tam dalsze prace archeologiczne. Pamiętam, że jako dziecko chciałam być archeologiem, interesowały mnie też dinozaury. Kto wie, gdybym wtedy poszła za tym głosem, kim byłabym dzisiaj… W Sacsayhuamán spędziliśmy ze 3h. Powoli chodziliśmy, dotykaliśmy skał zastanawiając się „jak” i „kiedy” tak naprawdę to powstało? Fantastyczna przygoda móc na własne oczy zobaczyć i dotknąć tego, co do tej pory tylko oglądaliśmy w tv. Spotkaliśmy tam chłopaka z Bułgarii, który także podróżował z grupą i tak jak my oddzielił się od ekipy, by móc kontemplować to miejsce po swojemu, zadając pytania i nikogo nimi nie drażnić. Bez dwóch zdań Sacsayhuamán to jedno z najciekawszych i najbardziej zagadkowych miejsc, jakie odwiedziliśmy.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.

HTML Snippets Powered By : XYZScripts.com