Czas pożegnań

  • IMG_20190122_132529
  • IMG_20190122_132019
  • IMG_20190122_141849_1
  • IMG_20190122_142332
  • IMG_20190122_143405_1
  • IMG_20190122_143531
  • IMG_20190122_150943
  • IMG-20190122-WA0019
  • IMG-20190122-WA0044
  • IMG-20190122-WA0039
  • IMG-20190122-WA0031
  • IMG-20190122-WA0029
  • IMG-20190122-WA0025
  • IMG-20190123-WA0003
  • IMG-20190123-WA0012
  • IMG-20190123-WA0010
  • IMG_20190122_162348
  • IMG_20190122_164044
  • IMG_20190122_193447

 

22.01

O świcie ekipa EdiTeam Zgorzelec plus Poranny Biegacz i Makgajwer pojechali matatu na stadion w Tambach. Pobiegali szybkie 400-metrowe odcinki. Reszta grupy została na miejscu. Wyspaliśmy się, zrobiliśmy ostatnie pranie i powoli zaczęliśmy pakować się. Ja z Jankiem poszliśmy do Olympic Corner odebrać zamówione bransoletki. Potem zaszliśmy do Nancy na pyszne naleśniki i sok z mango. Nancy zrobiła sobie z nami sesję zdjęciową. Nie chciała nas wypuścić ze swojej restauracji. Dalej poszliśmy na pocztę wysłać kartki. U Hindusa kupiliśmy loda i pożegnaliśmy się z właścicielem sklepu. Gdy wróciliśmy do naszego guesthousu chłopaki przyjechali już z Tambach.

Większą grupą poszliśmy do Keellu na lunch. Yacool zrobił dla Kipsanga swojego awatara. Niestety Wilsona nie zastaliśmy. Napisał mi SMSa, że ostatnie dni spędzał trenując poza Iten. Z resztą grupy spotkaliśmy się na kawie w Kerio. Monika zrobiła każdemu z nas piękne portretowe zdjęcia.

Wróciliśmy do domu na popołudniową jogę. Po drodze trafiliśmy przypadkiem na dom, w którym mieszka Lumbazia. Zgarnęliśmy ją i jej brata na ostatnie wspólne zajęcia. Brat Lumbazi jest głuchoniemy. W wieku 6 lat zachorował i w konsekwencji stracił słuch i zdolność mówienia. Dzisiejsze zajęcia z jogi poprowadził Daniel. Był bardzo zaangażowany i całkiem nieźle mu poszło. Po jodze poszliśmy na ostatnią kolację do Nancy.

Po 21 przyjechał nasz kierowca matatu. Zapakowaliśmy plecaki po sufit bagażnika, kilka poszło pod nogi. Czule pożegnaliśmy się z naszymi kenijskimi przyjaciółmi. Rozstanie nie było łatwe…

Kierowca jechał sprawnie i bezpiecznie. Na wysokości jeziora Nakuru na drodze panowała straszna mgła. Nagle wyłonił się z niej wóz zapakowany wielkimi workami ciągnięty przez dwa osiołki. Na szczycie worków siedział woźnica i małą latarką machał, by inni kierowcy go widzieli.

Na międzynarodowym lotnisku rozstaliśmy się z trójką uczestników naszego wyjazdu. Robert i Michał ze Zgorzelca oraz Anton wracali dziś do Polski. My z resztą obozowiczów pojechaliśmy na małe lotnisko krajowe, na lot do Lamu.

 

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.