Portugalia – Lizbona
Chcieliśmy zwiedzić Maderę, a że jesteśmy już trochę leniwi w dojazdach na inne lotniska, to pokombinowałam tak, by wylot był z Poznania. Dzięki temu w ekspresowym tempie zaliczyliśmy Lizbonę, w której też jeszcze nie byliśmy. Wczoraj wcześnie rano przylot, cały dzień chodzenia, nocleg i dziś już lecimy dalej, na wyspę.
Lizbona słoneczna i upalna. Z licznymi placami, wąskimi uliczkami, kawiarniami i restauracjami. Jest położona na bardzo pagórkowatym terenie. Dlatego z lotniska pojechaliśmy uberem prosto pod zamek św. Jerzego, który był najwyższym punktem, by potem głównie schodzić 😉
Pod zamkiem, brukowanymi uliczkami przechadzały się pawie, głośno skrzecząc. Do kasy zamku ustawiła się długa kolejka i bardzo wolno sie przesuwała. Więc sobie odpuściliśmy.
Zaliczyliśmy punkty widokowe, ale głównie szukaliśmy cienia, w kolejnych kawiarniach i knajpkach. Wypiliśmy lokalne piwo, albo i dwa i w doskonałych humorach ruszyliśmy dalej. Weszliśmy do jednej z licznych tu piekarni, gdzie można kupić ciastka – pasteis de nata, to małe tarty, na słodko i na słono. Nie mogliśmy się zdecydować na smak, więc wzięliśmy z każdej po jednej. Świetna sprawa, prosta i szybka przekąska.
Faktycznie jest tu mnóstwo tramwajów, choć spod licznych reklam, którymi są oklejone trudno już dojrzeć żółty kolor, znany z pocztówek i innych pamiątek.
W jednym z punktów informacji zapytałam o to panią, odparła, że bez reklam są te czerwone, prywatnej firmy, żółte są publiczne/ miejskie. No ale czerwone to nie żółte, symboliczne dla Lizbony. Chyba nie zrozumiała o co mi chodzi.
Szwędaliśmy się uliczkami i doszliśmy w końcu do Placa do Comercio przy zatoce. Wchodzi się na niego przez strzelisty Łuk Triumalny. Otaczają go charakterystyczne żółte budynki z arkadami – dawniej mieściły się tu urzędy państwowe, dziś znajdują się m.in. ministerstwa, kawiarnie, restauracje i biura. Przed trzęsieniem ziemi w 1755 r była tu rezydencja królewska. Trzęsienie ziemi miało siłę 8,5-9 stopni w skali Richtera. Wydarzyło się 1 listopada, gdy wiele osób było w kościołach. W samej Lizbonie zginęło ok 30-50.000 ludzi. Dodatkowo żywioł wywołał tsunami i liczne pożary. To wszystko doprowadziło do zniszczenia ok 85% miasta. Po tragedii odbudowano miasto i plac w obecnym jego kształcie, jako symbol nowej, nowoczesnej Lizbony.
W centralnym punkcie placu stoi pomnik króla Józefa I, który panował podczas odbudowy miasta.
Dziś na placu szykowano się do niedzielnej imprezy rowerowej. Akcja promująca zdrowy styl życia. We wspólnej przejażdżce ma wziąć udział ok 2tys. ludzi, bez ścigania i zawodów, dla fanu.
Hotel mamy w samym centrum, pierwsze zapoznanie z miastem zrobiliśmy. Wrócimy tu jeszcze na koniec podróży, też na jedną noc.