U fryzjera

  • 12185266_10206468620386797_4427127324683732038_o
  • 12188240_10206468623306870_5731448887095427617_o
  • 12189228_10206468622826858_8255911790386009181_o
  • 12189329_10206468621666829_9011356803216386876_o
  • 12191207_10206468625106915_6758423733708275669_o
  • 12191290_10206468625626928_1270875185356267005_o
  • 12194625_10206468621946836_2721175175880839695_o
  • 12194644_10206468621426823_1318938996226263477_o

 

Czwartek, 29 października

Wszystko pięknie poza jednym, tu się nie da spać! Biznes Kipsanga nie kręci się z hotelu, a z dyskoteki, która odbywa się tu każdej nocy. Pojęcie ciszy nocnej jest tu zupełnie nieznane. Dziś obudziło mnie o 3 nad ranem drżenie szyb w oknach, spowodowane basami. Postanowiłam więc, że dziś idę szukać stoperów do uszu, bo chcę się w końcu wyspać.

Rano poszliśmy pobiegać. Potruchtaliśmy na stadion Kamariny. Zaklęcia yacoola działają, nie padało w nocy, więc na tracku gromadzili się biegacze, by wykonać speedwork. My zrobiliśmy sobie zabawę biegową, a potem przyglądaliśmy się innym. Z kilkorgiem pogadaliśmy. Wielu ma kontuzje, a mimo to utykając biegają.

Po śniadaniu poszliśmy pochodzić po mieście, kupić owoce i zatyczki do uszu. Po drodze dzieciaki podskakiwały do drzewa, na którym rosły jakieś owoce. Nie mogły dosięgnąć gałęzi, by je zerwać. Pomogłam im. Kupiliśmy czerwone banany i pączusie. Chcieliśmy dojść do marketu, który prowadzą Hindusi, ale po drodze rzucił mi się w oczy salon kosmetyczny. Siedziały w nim dziewczyny i plotły sobie włosy. Weszłam zapytać czy zrobią mi warkoczyki. Trochę marudziły, że moje włosy są za miękkie, ale w końcu zgodziły się spróbować. Wybrałam sobie kolory, czarny i czerwony, ustaliłyśmy też cenę i czas operacyjny. Yacool poddał się i wrócił do hotelu. Posadziły mnie na plastikowym krześle i zaczęły zaplatać, we dwie, by było szybciej. Jedna z fryzjerek miała ze sobą około rocznego synka. Gdy zaczął się nudzić i marudzić zawiązała go sobie w chuście na plecach. Gdy mały zasnął po chwili, przełożyła go na podłogę, na której wcześniej rozłożyła karton i koc. Mimo, że było ciepło, mały był ubrany w wysokie za kostkę buciki, ciepłą kurtkę i czapkę. Dziewczyna położyła go na grubym kocu, przykryła chustą i dodatkowym kocem! Dla nich tu faktycznie jest teraz zima… Do salonu, który był jednocześnie sklepem z ciuchami i kosmetykami co chwila zaglądał ktoś znajomy.

Wszyscy byli ciekawi co wyjdzie z tego zabiegu. Po prawie 3 godzinach cała moja głowa była w warkoczykach. Myślę, że mam ich przynajmniej ze sto! Trochę ważą i mocno ciągnęło mi skórę głowy w trakcie ich plecenia. Kosztowało mnie to 35 zł. W te wakacje zrobiłam sobie w Polsce jednego warkoczyka, za 8 zł. Jutro zobaczę czy da się z tym biegać.

Wracając do hotelu wszyscy mi się przyglądali. Do widoku mzungu już przywykli, ale mzungu w warkoczykach to chyba nowość. Kelnerki w hotelu były zachwycone. Wszystkie chcą być moimi przyjaciółkami na fb. Nawet ochroniarz, który sprawdza każdego mężczyznę przed wejściem na teren hotelu. Co wieczór ma kupę roboty, bo do tancbudy ściągają tłumy. Jedna z dziewczyn w recepcji ucieszona zapowiedziała mi, że jutro w hotelu będzie party. Ja na to, że przecież party to tu jest co noc, do 4 rano! No ale jutrzejsze party będzie większe, bo to piątek, i będzie trwało od 6 wieczór do 6 rano… Oprócz stoperów kupię chyba jeszcze tabletki nasenne…

 

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.