Peru – Sillustani

Droga do Cuzco.
Po wczorajszym rejsie po jeziorze Titicaca trochę się pochorowałam. Schodziłam ze statku z uczuciem dreszczy. Nie wiedziałam czy to za duża dawka słońca, które tu bardzo mocno operuje, zmęczenie czy może choroba wysokościowa. W nocy sensacje żołądkowe. Rano wezwaliśmy lekarza. Zbadał mnie i stwierdził zatrucie pokarmowe. Dał mi w żyłę jakiś lek i przepisał receptę na kilka następnych dni. Yacool poszedł do apteki wykupić. Po zastrzyku szybko poczułam sie lepiej. Całe szczęście, bo czekała nas dziś długa droga.
Z Puno ruszyliśmy w kierunku Cuzco.
Po drodze zatrzymaliśmy się przy stanowisku archeologicznym Sillustani. Sillustani to preinkaskie i inkaskie cmentarzysko pięknie położone nad jeziorem Umayo, ok. 34 km od Puno. Miało mistyczną aurę.
Z ruin roztaczają się widoki na jezioro i okoliczne góry – uznawane przez miejscowych za święte. Słynie z monumentalnych wież pogrzebowych zwanych chullpas, wznoszonych przez kulturę Aymara jeszcze przed przybyciem Inków. Później Inkowie przejęli i rozwinęli tę tradycję. Wieże – chullpas były grobowcami elit – wodzów, wojowników i kapłanów. Chowano w nich również całe rodziny wraz z bogatymi darami grobowymi. Wieże mają cylindryczny kształt, zbudowane z precyzyjnie obrobionych kamieni, niektóre sięgają 12 metrów wysokości. Kamienne bloki w Sillustani obrabiano z niezwykłą dokładnością – podobną do tej, którą wieczorem widzielismy w Cusco czy zobaczymy później w Sacsayhuamán. Na to miejsce szczególnie czekamy z Jackiem.
Wieże często mają małe wejście od strony wschodniej – symboliczne, bo związane ze wschodem słońca i cyklem życia. W okolicy wciąż żyją społeczności Ajmara, kultywujące tradycyjne rolnictwo i pasterstwo. Lokalne legendy mówią, że niektóre wieże były wznoszone przy pomocy mocy nadprzyrodzonych.
Dalsza podróż do Cuzco zajęła nam cały dzień. Ciężko się jeździ po Peru. Kiepskie drogi i duży ruch.
Po zakwaterowaniu w hotelu, mimo dużego zmęczenia poszliśmy jeszcze na krótki spacer. Miasto tętniło życiem. Strome, wąskie uliczki, pełno turystów, muzyka, restauracje, gwar.
Nas interesowało jedno, znaleźć uliczkę, na której ściany budynków zbudowane są z wielokątnych głazów. Znaleźliśmy ją i ten największy, 12-kątny kamlot też. Nie tylko my o nim wiedzieliśmy. Przy głazie była kolejka osób, chcących zrobić sobie z nim zdjęcie. Nasz kolejny „must see” w Peru mamy zaliczony. 🙂

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.

HTML Snippets Powered By : XYZScripts.com