Integracja strukturalna – rolfing
W lipcu zadzwonił do nas biegowy znajomy z pytaniem czy słyszeliśmy kiedyś o rolfingu. Od jakiegoś czasu zgłębiamy zagadnienia powięzi i jakiś czas temu trafiliśmy w necie na nazwisko Idy Rolf. W jednym z wcześniejszych wpisów na blogu, yacool dawał nawet odniesienie do filmu z amerykańską badaczką, na którym pokazuje ona założenia swojej terapii. Teraz okazało się, że siostra naszego znajomego, Gaja Karolczak, skończyła właśnie dwuletni kurs Integracji Strukturalnej (do kursu zostało dopuszczonych tylko 12 osób po wcześniejszej selekcji). Postanowiliśmy spotkać się z Gają, porozmawiać i przetestować na sobie ten rodzaj pracy z ciałem. Spotkaliśmy się parę tygodni temu. Gaja jest pasjonatką ruchu, przez wiele lat tańczyła, trenuje jogę. Widać, że jest wrażliwa i wciąż pogłębia swą wiedzę. Prowadzi Fundację Sens Ruchu, której celem jest wspieranie i tworzenie przedsięwzięć dotyczących rozwoju refleksji i badań empirycznych nad różnymi ujęciami ciała i ruchu w praktykach performatywnych. Prowadzi także warsztaty, na których edukuje poprzez ruch w życiu codziennym. Współpracuje z tancerzami, choreografami, prowadzi międzynarodowe projekty.
Podczas naszego pierwszego spotkania Gaja opowiedziała nam czym jest Integracja Strukturalna.
Gaja: W IS terapeuta skupia się na pracy w kierunku zbalansowania napięć w ciele przy wykorzystaniu technik mięśniowo-powięziowych i systematycznym podejściu rozłożonym na szereg spotkań. Sama metoda wywodzi się ze Stanów Zjednoczonych, a jej twórczynią była dr. Ida P. Rolf – od jej nazwiska pochodzi alternatywna nazwa Integracji Strukturalnej – tj. rolfing.
ruda: Od kiedy jest stosowana, do kogo skierowana?
Gaja: Ida Rolf zaczęła uczyć Integracji Strukturalnej w latach 50-tych XX wieku. W roku 1971 powstał Rolf Institute of Structural Integration. Obecnie SI popularna jest m in. w Niemczech, Szwajcarii, Australii, Czechach, Włoszech. Metoda ta jest skierowana do każdego, kto chce poprawić funkcjonowanie swojego ciała i zwiększyć świadomość ruchu, a jej początki związane były m.in. z osteopatią czy chiropraktyką.
ruda: Jakie są jej założenia i cele?
Gaja: Chodzi przede wszystkim o pracę z całym ciałem, a nie skupianie się na pojedynczych problemach. Założeniem jest, że dzięki pracy z układem powięziowym możemy wpłynąć na poprawę wzorców ruchowych i zmianę postawy, co sprzyja ekonomii ruchu i poczuciu większej lekkości. Myślimy o organizmie człowieka również w odniesieniu do modelu tensegracyjnego („tension” + „integrity”), który uczy nas jak patrzeć na ciało w kategoriach rozkładu napięć i ich współzależności, i dlaczego praca w jednym miejscu może wpłynąć na jakieś inne, odległe i pozornie niezależne.
ruda: Do kogo jest skierowana?
Gaja: Z wizyt u terapeuty IS korzystają osoby ćwiczące jogę, sportowcy – tancerze, ci w których życiu aktywność fizyczna odgrywa dużą rolę. Z drugiej strony klientami są też np. pracownicy biurowi, którzy cierpią z powodu pracy siedzącej, garbienia się, czy osoby z fizycznymi objawami stresu (zaciskanie zębów, spięte barki, bóle głowy).
ruda: Na czym w praktyce polega IS?
Gaja: Pierwsza sesja składa się z wywiadu, oceny postawy (rotacje, skrócenia, etc) i terapii na kozetce (ok. godziny), w której z powięzią pracuje się przez przesuwanie, rozciąganie tkanek i aktywację ruchu klienta. Czasem ta praca bywa bolesna innym razem jest bardzo subtelna. Terapeuta daje również wskazówki uważnościowe, które pomagają klientowi utrzymywać pozytywne efekty sesji. Chodzi o to, by zmiany pojawiły się w życiu codziennym – czynnościach takich jak stanie, chodzenie, czy siedzenie – tak kształtują się dobre nawyki, które potem automatycznie działają również w momentach wysiłku.
ruda: Ile sesji jest wymaganych, co się w ciągu nich odbywa, na jakich obszarach pracujesz?
Gaja: W tradycyjnym podejściu wykonujemy 10 sesji, po skończonej serii rekomendowane jest odwiedzenie terapeuty raz na jakiś czas, na 3 sesje utrwalające. W pierwszych trzech zabiegach terapeuta pracuje powierzchownie. Z głębszymi warstwami zaczynamy pracować od sesji 4tej – wtedy też zbliżamy się do pracy z aktywowaniem mięśni głębokich, bliżej osi ciała, kończąc pracą w obszarach szyi i głowy w 7mej sesji. W ostatnich 3 sesjach więcej pracujemy z ruchem, myśląc o integracji funkcjonalnej.
ruda: Dlaczego wskazane jest przystąpienie do 10 sesji, czy po jednym spotkaniu także możemy odczuć pozytywny efekt?
Gaja: Cykl dziesięciu sesji pomyślany jest jako całość pracy z układem ruchu i edukacją sensomotoryczną, która rozwija się w procesie trwania serii. Jednorazowa wizyta może dać bezpośredni efekt: gdy np. miednica ustawiona zostanie bardziej horyzontalnie – może to od razu wpłynąć na zmniejszenie bólu pleców lub odczuwalnie zwiększyć swobodę poruszania się.
ruda: Jakie odstępy należy zachować między spotkaniami, czy jest to czymś podyktowane?
Gaja: Spotkania ustala się indywidualnie, choć dobrze jest dla dynamiki procesu złapać jakiś rytm np. co tydzień, albo co 2 tygodnie. Ciało w procesie integracji zmienia się, również między sesjami, gdy sama grawitacja organizuje na nowo strukturę, która w wyniku sesji została trochę „odklejona” od tego co wytworzyły utarte wzorce ruchu i postury.
ruda: Jakie zmiany zachodzą w naszym ciele?
Gaja: Lepsza organizacja segmentów ciała w przestrzeni „wydłuża” osobę w terapii – wygodniej jest stać czy siedzieć wyprostowanym. Dobry kontakt z podłożem daje poczucie stabilności, ale też ułatwia odbicie się od niej. Z kolei umiejętność samodzielnego wprowadzenia drobnych zmian do własnej postawy otwiera przed klientem drogę do samoregulacji. Ważnym elementem jest też praca z oddechem, wykorzystanie go w ruchu i pracy z postawą.
ruda: Czy są jakieś przeciwwskazania do podjęcia tych sesji?
Gaja: Przeciwwskazaniami są: gorączka, infekcje, ale również zapalenie szpiku czy pewne formy reumatycznych stanów zapalnych.
ruda: Czy terapia ta może być pomocna w jakiś konkretnych schorzeniach, kontuzjach?
Gaja: Do wielu kontuzji dochodzi m.in. przez sklejenie się warstw powięziowych. Ten sam mechanizm uruchamia się również po urazach – pracujemy nad zwiększeniem ślizgu między tymi warstwami. IS bardzo dobrze sprawdza się przy przewlekłych bólach i kontuzjach.
ruda: Czy i czym różni się terapia strukturalna od sesji z osteopatą, z którym niektórzy mieli już styczność?
Gaja: Myślę, że różni się przede wszystkim tym, że jako terapeuci Integracji Strukturalnej, mamy stworzony model, w którym pracujemy przez 10 sesji, coś na wzór obierania cebuli, przechodząc do coraz głębszych warstw. Nie dążymy do rozwiązania problemu w trakcie 1, 2 czy 3 sesji. Z mojej wiedzy wynika, że w osteopatii pracuje się, chcąc jak najszybciej rozwiązać problem – w integracji ważny jest proces reedukacji ruchowej, i asystowanie zmianom, a rozwiązanie problemu z założenia jest wynikiem poprawy stanu całego układu. Tak czy inaczej, skłaniałabym się do poszukania podobieństw bardziej niż różnic w naszych podejściach.
Jestem po dwóch sesjach z Gają. Podczas pierwszego spotkania poza krótkim wywiadem na temat tego co robię, jaki mam charakter pracy, czy uprawiam sport i jaki, Gaja dokładnie mnie obejrzała. Sesję miałyśmy w trakcie największych lipcowych upałów, gdzie odczuwałam duży problem z głębokim nabraniem powietrza, głębokim oddechem. Po spotkaniu czułam się ogólnie odprężona, miałam niejako więcej przestrzeni w ciele, dużo lżej mi się oddychało. Czułam też, że miednica jest ustawiona frontalnie, wcześniej czułam, że prawe biodro jest “z tyłu”. Wyczuwam to często w biegu.
Kolejne spotkanie miałyśmy po tygodniu. Na nim Gaja skupiła się na moich stopach. Najpierw poprosiła, bym stanęła wyprostowana i poczuła jak stoję. Wyraźnie czułam, że nie dociążam w pełni prawej stopy, stoję jakby na jej zewnętrznej krawędzi. To jest coś, na co często yacool zwraca mi uwagę w domu, że chodzę na krawędzi stóp i głośno tupię, mimo chodzenia boso. Kiedy Gaja zakończyła tą sesję ze mną, czułam się dziwnie stojąc,bo ciężar był rozłożony równomiernie na całej prawej stopie. Czułam, że prawy duży palec u nogi wbija się w podłogę. Także kolana same zrotowały się do środka – coś do czego zawsze dążę na treningach w trakcie biegu, teraz stało się samoistnie, bez myślenia o tym. Postanowiłam przejść cały cykl 10 sesji. Praca, którą wykonuje Gaja z moim ciałem jest podobna do tej, której doświadczałam na kozetce u mojego osteopaty Marcina. On skupiał się jednak głównie na problemie, z którym do niego akurat przychodziłam, nasze spotkania były też często bardziej inwazyjne i bolesne (gdy wbijał mi igły czy klawiki). Ale też po nich odczuwałam zawsze od razu bardzo dużą poprawę.
Tu jest inaczej. Po obu spotkaniach czułam się odprężona, zrelaksowana, bardziej stabilna w staniu i wyprostowana. Czułam luz w ciele i czułam się dobrze, mimo, że odczucia te nie były tak spektakularne jak po sesjach z Marcinem. Gaja wspomniała, że każdy reaguje inaczej, zwłaszcza, gdy pracuje na twarzy, szczęce, gdzie często kumulują się emocje i stres. Zauważam,że te spotkania uczą mnie większej wrażliwości i uważności na czynności wykonywane codziennie. To w jaki sposób siadam, stoję, chodzę (łapię się na tym, że zauważam czy odciążam czy dociążam obie nogi tak samo). Czy tupię i twardo stawiam stopę, czy ruch jest miękki. Gaja na koniec każdego z naszych spotkań pokazuje mi kilka prostych ćwiczeń, które potem w domu wykonuję. Ostatnio, po pracy ze stopami pokazała mi jak mogę chodzić bardziej łagodniej, jak to nazwała “chodzić od kolan”. Wyobrażam sobie, że mam w kolanach zamontowane linki, za które ktoś ciągnie moją nogę do przodu. To powoduje, że kolano zgina się i jako pierwsze inicjuje ruch. Spróbowałam się tak przejść, było to uczucie zupełnie innego chodu. Wróciłam do swojego stylu i ten z kolei wydał mi się tak sztywny i twardy, jakbym była maszerującym z wyprostowanymi i usztywnionymi kolanami żołnierzem. “Krok od kolan” jest płynny, przez moment w głowie pojawił mi się obraz poruszających się Kenijczyków. Tak, oni tak właśnie chodzą, płyną niczym duchy, parę centymetrów nad ziemią. Strasznie mi się to spodobało. Dla mnie ta uważność, którą nabywam podczas spotkań z Gają jest bardzo cenna. Przede mną jeszcze osiem kolejnych spotkań, aby zrealizować cały cykl i jestem bardzo ich ciekawa.
Gaja odwiedzi nasze najbliższe warsztaty biegowe w Tucznie. Zrobi nam krótki wykład teoretyczny na temat integracji strukturalnej oraz przeprowadzi z nami krótkie warsztaty techniczne.
BEZPŁATNY WARSZTAT
25.08 w ramach działań Fundacji Sens Ruchu, Gaja organizuje w Poznaniu bezpłatny, otwarty warsztat z chodzenia, stania i siedzenia” – który będzie też promocją książki Mary Bond “Jak prawidłowo chodzić, stać, siedzieć”.
Miejsce: Centrum Garbary 64 (II piętro), Poznań. Warsztat odbędzie się w godz. od 9 do 12.
W ramach warsztatu przerobimy kilka ćwiczeń wstępnych, dających każdemu uczestnikowi wprowadzenie do indywidualnego spojrzenia na własną relację z ciałem i wykorzystywania narzędzi do zainicjowania zmiany. Każdy spróbuje poczuć jak się stabilizuje? Jak jego ciało reaguje na stres? Jak percepcja wytwarza jego postawą (i vice versa)?
zapisy: fundacjasensruchu@gmail.com
więcej o warsztatach: tu