Malta i Gozo dzień 3
Dziś od rana było pochmurno i zanosiło się na deszcz. Po śniadaniu poszliśmy na pobliskie wzgórze z latarnią morską. Widać stamtąd było miejsca naszych wczorajszych wędrówek. Dookoła łąki pełne kwitnących, kolorowych kwiatów, ale dziś trzymałam się już od nich z daleka…
Zaczął siąpić deszcz, lecz mimo to postanowiliśmy popłynąć na Comino, które słynie z błękitnej laguny. W porcie od razu udało nam się znaleźć stateczek, który nas tam zabrał. Podróż trwała dosłownie pięć minut. Po chwili dopłynęliśmy do zatoczki między dwiema wyspami Comino i Cominotto. Mimo pochmurnej pogody woda była turkusowo błękitna. Jest przed sezonem i nigdzie nie ma jeszcze tłumów turystów. Chłopaki zamówili sobie po ananasie z alkoholowym wkładem i siedliśmy na kawałku piaszczystej plaży. Kilka osób kąpało się, mimo, że woda nie była cieplejsza niż w naszym wiosennym Bałtyku. W pełni sezonu jest tu ogrom ludzi i trudno znaleźć pusty fragment dla siebie. Janek z Jarkiem odważyli się i wskoczyli do wody. Ja z brzegu filmowałam ich w trzech długich rękawach i czapce.
Poszliśmy na spacer brzegiem wyspy, do górującej na jej szczycie twierdzy. Obok Comino są też mniejsze wysepki, a w nich jaskinie, kolejne atrakcje dla nurków.
Gdy chcieliśmy wrócić na Gozo, okazało się, że łódź właśnie odpłynęła i kolejna będzie za godzinę. Ale znalazła się inna, która zabrała nas na Maltę, choć to było w przeciwnym kierunku. Tam czekał już prom powrotny na Gozo. Trochę okrężną drogą, ale i tak wyszło szybciej niż gdybyśmy czekali na bezpośredni rejs do domu.
Na obiad pojechaliśmy dziś do Marsalforn, na północnym wybrzeżu. Gozo to mała wyspa i wszędzie można dojechać w ciągu kwadransa. Marsalforn to nieduże miasteczko nad zatoką. W sezonie na pewno jest tu bardzo tłoczno, teraz były pustki i tylko kilka otwartych restauracji. Widać było, że w zasadzie wszystkie budynki są wybudowane pod wynajem. Dzisiejszy obiad nas nie zachwycił niestety…
Do domu wracaliśmy drogą nad samym morzem. Dzięki temu udało nam się zobaczyć miejsce, w którym pozyskuje się sól morską. Bez gpsa w komórce trudno by tu było gdziekolwiek trafić. Drogi są kiepsko oznakowane, bardzo wąskie, raz jedziemy niemal pionowo w dół, po chwili stromo pod górę.
Na szczęście ruch na nich nie jest zbyt duży.
Wieczorem niebo się rozpogodziło. Co prawda prognoza na jutro jest średnia, ale może się nie sprawdzi.