Malta i Gozo dzień 5
Ostatni dzień naszych szybkich wakacji. Czas najwyższy wyjeżdżać, bo skończył się gaz w butli w naszym gazowym piecyku, którym się dogrzewaliśmy. Od razu zrobiło się chłodniej w mieszkaniu. Do tego od rana wiatr świszczał i targał naszymi tarasowymi palmami. Bałam się czy prom odpłynie z Gozo na Maltę. Zjedliśmy śniadanie, spakowaliśmy plecaki i w drogę. Nie byłabym sobą, gdybym nie przemyciła jeszcze kilku atrakcji w drodze na prom.
Najpierw zajechaliśmy do bazyliki cudów Ta’ Pinu. Miały tu miejsce objawienia Maryjne. Akurat zaczynała się msza. Wnętrze bazyliki było zbudowane z jasnego, żółtego piaskowca, z małą ilością malowideł. Bardzo mi się spodobało. Za przykładem innych modlących się tu osób, zamoczyłam palce w wodzie święconej i każdemu z nas zrobiłam znak krzyża na czole. Nie zaszkodzi…
Po chwili zadumy pojechaliśmy zobaczyć starożytne ruiny świątyni Ggantija. Nie łatwo było tam trafić, ale w końcu się udało. Zwiedziliśmy muzeum z wykopanymi eksponatami, naczyniami, figurkami, biżuterią. Niesamowite, że mają one ok 4000 lat, 1000 lat więcej niż piramidy egipskie! Na zewnątrz były kamienne resztki świątyni. Niektóre z głazów miały wyryte daty i imiona. Zdziwiłam się widząc datę 1856. Myślałam, że to żart. Ale niekoniecznie, bo pierwsze wycieczki brytyjskich turystów były tu organizowane już w połowie XVII wieku. Niedaleko wykopalisk był stary młyn, w którym aktualnie urządzone jest muzeum prezentujące jak żyli kiedyś Maltańczycy.
Pogoda nas dziś nie rozpieszczała. Wiatr urywał głowę. Zaczynało robić się późno. Odpuściliśmy więc spacer plażą i ruszyliśmy prosto do portu. Prom tradycyjnie już na nas czekał. Mocno dziś nim bujało. Z portu na Malcie droga na lotnisko zajęła nam godzinę. Nie da się tu rozpędzić, wiąże się to też z pomyleniem drogi. Dziś też kilka razy musieliśmy nawracać, mimo GPS w komórce. Spóźniliśmy się godzinę z oddaniem auta do wypożyczalni. Pan machnął ręką. Nie starczyło nam już dziś czasu na spacer uliczkami zabytkowej stolicy Malty, Valletty. Zostawiamy to na kolejny raz.