Mierzeja Wiślana
Piękne jest nasze morze. Takich plaż mogą nam zazdrościć! A to, że trochę zimne, przynajmniej ochłodzić się można skutecznie w upalny dzień, nie to co w Adriatyku 😆
Wczoraj powrót z włoskich wakacji z Jankiem, a dziś z yacoolem pyknęliśmy na rowerach trasę ze Stegny do granicy z Rosją. Zobaczyliśmy słynny przekop na Mierzei Wiślanej. I nawet jednostka pływająca nią płynęła, i śluza się otworzyła, wszystko zagrało 😉
Trasa rowerowa R10 w większości tego dystansu super – prowadziła przez las, częściowo widokową trasą przy morzu. Wcale nie była płaska. Między miejscowościami plaże zupełnie puste, piękne miejsce na relaks bez tłoku.
Dziś na plażing nie mieliśmy czasu. Na wycieczkę ruszyliśmy dopiero koło 14, a w planie był spory kawałek. Udało się zgodnie z założeniami dotrzeć do granicy. Im bliżej Rosji tym bardziej natarczywe komary, które gryzły nawet podczas jazdy. Trzeba było szybko pedałować, by się ich pozbyć.
Na powrocie fish&chips w knajpie na plaży i zachód słońca. W tyłkach mamy 88 km. Wracaliśmy już w nocy. Dobrze, że yacool zdążył kupić mocne światla przednie do rowerów. Prądu nam starczyło, bo świadomie oszczędzaliśmy. Przy takiej ekonomicznej jeździe starczyłoby nam na 100 km.