Sycylia na weekend (3)
T A O R M I N A
Ostatnim punktem naszego citybreak na Sycylii była Taormina. To nieduże miasteczko położone około godziny jazdy na północ od Katanii. Słynie z malowniczych uliczek, pięknych widoków na zatokę i dwóch niedużych plaż. Tam również dotarłyśmy bezpośrednim autobusem za niecałe 9 EUR/ w dwie strony. Problem miałyśmy ponownie ze znalezieniem budki, gdzie można by było kupić bilety. Bo tu także nie było opcji kupienia biletu u kierowcy, ani nie było punktu ich sprzedaży na sporym placu, stanowiącym zajezdnię. Swoją drogą miejsce to było otoczone betonowym murem i nigdzie nie dojrzałyśmy informacji, że mieszczą się tu przystanki autobusów rejsowych. Wydaje mi się, że Sycylijczycy nie przywiązują zbyt dużej wagi do czytelnych informacji turystycznych.
Taormina okazała się uroczym miasteczkiem, położonym wysoko ponad zatoką. Czytałam, że jest bardzo snobistyczna, pełna drogich butików. Faktycznie były tam restauracje i sklepiki, w których zakupy mogłyby mocno nadwerężyć portfel, ale były też miejsca dostępne cenowo. Poszwędałyśmy się trochę, ponapawałyśmy widokami, wypiłyśmy pyszną kawę. Na koniec postanowiłyśmy jeszcze zejść na brzeg morza. W końcu byłyśmy na wyspie, było gorąco, a najmniej czasu spędziłyśmy nad wodą. Plaża była kamienista i całkiem mocno zatłoczona. Sporo było na niej turystów z Polski. Po plaży chodziły Chinki proponując za parę euro masaż pleców, stóp. Godząc się na masaż stóp, za chwilę przechodziły do masażu pleców, naklejały na koniec jakieś lecznicze plastry i ostatecznie cena okazywała się znacznie wyższa niż początkowe ustalenia. Niemniej jednak chwila na plaży była miłym zakończeniem wycieczki.
Wracałyśmy późno popołudniowym autobusem do Katanii. Niestety nie my jedne… To był niedzielny wieczór i zapewne wielu mieszkańców Katanii także wracało do domów. Podróż w olbrzymim korku na autostradzie zajęła nam prawie 3h. Ja przypłaciłam to chorobą lokomocyjną. Byłyśmy nieźle wymęczone więc na kolację udałyśmy się do pierwszej lepszej knajpki przy naszym domu. Okazała się strzałem w dziesiątkę. Jedzenie było pyszne, porcje olbrzymie, a ceny niskie. Tylko panowie kelnerzy jacyś smutni…