Gideri – od tego się przecież nie tyje
Co za noc. Jak nie muzyka w barze, albo włączony na cały regulator telewizor w jednym z pokoi, tudzież w restauracji, to komar. Nie cierpię spać pod moskitierą, ale w tym roku komarów wieczorami trochę jest i wolę unikać ich ukłuć. Zawsze przed zmierzchem zamykam okna więc nie wiem którędy wlatują. Może szparą pod drzwiami. Rozciągam więc co noc siatkę nad naszym łóżkiem. Dzięki temu unikamy cięcia. Ale nie unikamy bzyczenia. Te cholery uwzięły się na mnie i przez pół nocy siedziały na siatce tuż nad moją głową i bzyczały. W końcu o drugiej w nocy zapaliłam światło i urządziłam polowanie z gazetą. Gdy o 6 rano zadzwonił budzik byłam nieprzytomna.
Dziś z samego rana pojechaliśmy na Tambach, na drugi trening szybkościowy. Matatu już stało, gdy przyjechaliśmy na punkt zbiórki. Czekaliśmy około 10 minut, aż się zapełni. To co zawsze nas dziwi, to fakt, że kierowcy mimo, że stoją i to przez dłuższy czas, nie wyłączają silników. Zapytałam Daniela z czego to wynika. Nie potrafił podać żadnej sensownej odpowiedzi. Powiedziałam mu, że nie dość że wpływa to na zanieczyszczenie powietrza, to jeszcze, co powinno bardziej do nich przemówić, powoduje dodatkowe zużycie paliwa, czyli finansowe straty. Yacool na oko wyliczył, że stojąc na włączonym silniku takie matatu zużywa około pół litra paliwa na godzinę. Myślę, że spokojnie można przyjąć minimum godzinę takiego postoju dziennie. Litr paliwa kosztuje około dolara. Zatem miesięcznie tracą około 15 dolarów, rocznie 180 usd czyli 18.000 ksh. To tutaj spora kwota. Średni koszt wynajmu mieszkania to około 6.000 ksh na miesiąc. Daniel słuchał, ale nie wydawał się przekonany co do naszych wyliczeń. Może, gdyby kierowcy zaczęli oszczędzać na paliwie nie musieliby tak przeładowywać pojazdów. Dziś do Tambach jechaliśmy w 17 osób, przepisowa pojemność to 12 pasażerów…
Od rana było dziś pochmurnie, szkoda bo stadion i okolica prezentuje się super w pełnym słońcu. Zrobiłam trening na bieżni. 5k w 28 minut. Meshack z Danielem w tym czasie się rozgrzewali. Potem oni zrobili 6x400m w 65″ na 5 minutowych przerwach. Ja zrobiłam jeszcze 10 przebieżek na odmulenie. Na ostatniej podłączyłam się pod nich i razem przebiegliśmy 100 metrów. Udało mi się utrzymać ich tempo na tym odcinku, ok 2:40/ km. W trakcie biegu jest ok, gorzej uspokoić oddech po zatrzymaniu się. Ale oni też dyszeli Yacool ponownie ponagrywał sporo materiału. W domu, po powrocie będzie miał co opracowywać. Meshack te treningi robi w Altrach Escalante. Bardzo mu przypasowały. Yacool zrobi potem zbiorczą recenzję butów.
Podczas, gdy ja biegałam, na skraj stadionu przyszła grupa około 50 osób z nauczycielem. Stadion znajduje się na terenie colleagu dla przyszłych nauczycieli. Mijając ich słyszałam pojedyncze słowa jak running i mzungu. Po treningu chciałam ich zapytać jaką mieli lekcję, ale skończyli zajęcia szybciej niż ja bieganie.
Na stadion przyjechała też grupka francuskich biegaczy. Jeden z nich włączył muzykę na przenośnym magnetofonie. Dwóch zaczęło tańczyć, jednocześnie przeganiając z bieżni panoszące się krowy. Jeden z chłopaków przykuł uwagę yacoola. Chłopak był bardzo szczupły, jak Keniol. Do tego bardzo rytmicznie i lekko się poruszał. Chwilę z nim pogadaliśmy. Ma 20 lat, pochodzi z Algierii. Trenuje od roku na 1500m i na dychę. Na półtoraka pobiegł 3:58″, na dychę ma 32 minuty. Powiedział, że waży 51 kg, przy wzroście około 173 cm. To już kenijska liga wagowa.
Trochę poczekaliśmy na matatu do Iten. Wszystkie, które jechały w tym kierunku były już pełne, naprawdę pełne. W Iten poszliśmy z chłopakami na herbatę i późne śniadanie/ wczesny lunch. Chłopaki wzięli gideri, ja poprzestałam na kupionych wcześniej na straganie owocach. Fasola z kukurydzą od rana, to trochę za ciężko jak dla mnie. Nawet jeśli, jak zapewniał Meshack, od tego się nie tyje.
Wróciliśmy do hotelu wczesnym popołudniem. Dziś mamy tu spotkanie informacyjne jednego z banków. Przyszło sporo sportowców, którzy są zachęcani do zakładania w tym banku konta. Pracownicy banku szkolą ich także w zakresie inwestowania pieniędzy. W Iten pieniądze mają głównie sportowcy, oczywiście ci, którzy mieli okazję wyjechać i wygrać na zagranicznych biegach.
Na bankowe spotkanie przyszedł chłopak, który wydaje się mieć jeszcze lepsze parametry fizyczne niż ten Francuz ze stadionu. Pochodzi z plemienia Masajów, podobno bardzo dobrze biega. Jutro będzie startował w zawodach na 10k w Ziwa. Sprawdzimy potem jak mu poszło. Planuje pobiec w granicach 28-29′.
Przed nami ostatnia noc w Iten. Trudno mi uwierzyć, że minął niemal miesiąc od naszego przyjazdu, i że jutro przyjdzie czas pożegnań… Póki co wciągnęliśmy pysznego ananasa na kolację i czekamy na mocne piątkowe basy z disco.