Fruits guys

  • 24174555_10212669293599752_653598359768759499_n
  • 24796245_10212669291919710_7111391030209816741_n
  • 24852143_10212669292399722_9097490403730550774_n
  • 24862155_10212669292679729_4234904391184378099_n
  • 24862672_10212669293039738_3316099529954540579_n
  • 24900111_10212669293199742_7227387115191696501_n

 

Rano rozbieganie. Droga, po której biegamy robi się coraz bardziej ruchliwa. Może też godzina robi swoje. Na dziś nie mieliśmy żadnych planów więc się nie spieszyliśmy. Samochody, które nas mijały wzbudzały tumany pyłu, który wpada do oczu, buzi.

Po śniadaniu pojechaliśmy do centrum, załatwić kilka spraw. Najpierw bank, potem poczta. Obiecałam mojemu synowi, że przywiozę mu kenijskie znaczki, zaczął zbierać. Na poczcie spędziliśmy chyba z godzinę. Obsługująca mnie pani bardzo dziwiła się takiemu hobby. Powoli odrywała po jednym znaczku, z każdego rodzaju. Na kartce obok zapisywała ich wartości. Na koniec wzięła kalkulator i dokładnie wszystko podliczyła.
Obok poczty zrobiłam zakupy owocowe. Dostałam tu tańszego ananasa niż na moim straganie przy hotelu. Dziewczyna miała też passion fruits. Jak zawsze kupiłam cały plecak owoców.
W międzyczasie doszli do nas Meshack i Daniel. Chłopaki przezywają nas „fruits guys”. Razem poszliśmy na lunch do lokalnej restauracji. Obsługująca tam dziewczyna pamiętała, że byliśmy tu rok temu. Czekając na lunch poczęstowałam chłopaków owocami passion. Meshack przyznał, że nie jadł ich od lat. Tu wszystkie owoce kupuje się na sztuki, ananas to 4 zł, mango w zależności od wielkości od 40gr – 1 zł, awokado podobnie, banan to 40gr, za passion zapłaciłam po 20 gr za sztukę.
Na lunch zamówiliśmy sobie gideri (fasolę z kukurydzą), sukumę i chappatti. Kelnerka zaparzyła nam czarną herbatę. Coraz więcej miejsc umie już ją parzyć .

Daniel pokazał nam miejsce, gdzie w sobotę odbędą się zawody cross country. Tym razem nie na terenie szkoły St. Patrick, a na trawiastym boisku przy markecie. Daniel pomagał wyznaczać dziś trasę biegów, będzie też obsługiwał imprezę w sobotę. W związku z tym, że chcemy przyjść popatrzeć na młode talenty uzgodniliśmy, że na stadion w Tambach pojedzie jutro z rana. Daniel też chce dołączyć.

Wracając do hotelu spotkaliśmy Reubena. Biega w grupie Runczech. Pomysłodawcą projektu RunCzech Racing Team był Zane Branson, były sportowiec, menedżer, człowiek z wizją. Zaczynał od trzech biegaczy kenijskich. Teraz jest ich około 50, w tym Joyceline Jepkosgei obecna rekordzistka świata w półmaratonie. W 2015 roku chcieliśmy z nim porozmawiać. Niestety zmarł nagle w Iten na zawał, podczas doglądania treningu swoich sportowców. Nie zdążyliśmy…
Zanowi udało się stworzyć projekt, który także yacoolowi chodzi po głowie od wielu lat. On miał finansowe zaplecze. Znał ludzi, którzy go wsparli. My nadal szukamy osoby, firmy, która chciałaby w to zainwestować. W stworzenie obozu treningowego, dla grupy biegaczy, którym moglibyśmy zapewnić warunki do spokojnego trenowania, z celem długoterminowym – bicia obecnych rekordów.

 

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.