Kolumbia – Cartagena

 

Po śniadaniu ruszyliśmy na zwiedzanie miasta. Specjalnie wyszliśmy wcześnie rano, by uniknąć upałów. Mimo 8 rano słońce grzało już bardzo mocno. Krótki spacer pod dom słynnego pisarza – Marqueza. Potem wjazd na Wzgórze Popa. Nazwa pochodzi od jego kształtu, przypominającego rufę statku. Na wzgórzu znajduje się stary klasztor. Jest to punkt z doskonałą panoramą na całe miasto. Z jednej strony widać zabudowania starego miasta, twierdzę Filipa, wysokie wieżowce niczym w Miami. Z drugiej – niskie zabudowania z dala od bogatszego centrum. Cartagenę zamieszkuje około milion mieszkańców. Z tego aż 75% w najbiedniejszych stratach 1 i 2.
Potem pojechaliśmy na spacer po murach twierdzy Filipa i wizyta w dzielnicy Getsemani. Obszar wybrzeża karaibskiego zamieszkuje wielu potomków afrykańskich niewolników. Mieszkańcy nazywają siebie „costaneros”. Nazwa ta jest zarezerwowane tylko dla nich mimo, że Kolumbia ma dwa wybrzeża – także pacyficzne, którego my tym razem już nie zobaczymy.

Do kolacji był czas wolny, na zakupy pamiątek, tudzież nowej sukienki 😉 na ostatnią, pożegnalną kolację. Pyszne jedzenie, do tego muzyka na żywo. Chłopak świetnie śpiewał, a ciało rwało się do tańca, mimo, że lokal nie przewidywał takiej opcji. A szkoda! Podeszłam do muzyka i mu powiedziałam, że to niedopuszczalne, że on tak świetnie gra, a my nie mamy jak się bawić. Zapytałam, czy można go gdzieś posłuchać, czy ma swoją płytę. Podał mi swój kanał na YT – Cheo Jose.
Wstałam i tańczyłam przy stoliku, nie mogłam usiedzieć na miejscu. Inni palcami wybijali rytm na blacie stołu 😉 Każdy z nas znalazł swój sposób na danie ujścia wibracjom 😉

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.