Leniwy poniedziałek

  • IMG_20200127_135142
  • IMG_20200127_175253
  • IMG_20200127_175447
  • IMG_20200127_134930

 

Dziś chyba wszystkich dopadł lekki zjazd. W sumie nic dziwnego, od przyjazdu do Iten biegamy codziennie, czasem nawet dwa razy w ciągu dnia. Pogoda popsuła się chyba na dłużej. Rano było zimno i mgliście. Biegaliśmy dziś w podgrupach, każdy wybrał inną ścieżkę. My z yacoolem pobiegliśmy w kierunku stadionu Lorny. Czułam mocno zmęczone nogi na pierwszym podbiegu. Potem trochę się rozruszałam.

Na śniadanie zjedliśmy uji z wyjątkowo słodkim mango. Potem poszliśmy do Nancy. Wczoraj zamówiliśmy u niej pierożki, samosę. Miała je już gotowe, były pyszne! Resztę dnia spędziliśmy na odpoczynku. Po południu miała przyjść do nas Suzy i mieliśmy zrobić drugi trening. Suzy nie przyszła, ale przyszedł Meshack. Patrzyliśmy niepewnie w niebo, bo mimo wcześniejszego słońca ponownie się zachmurzyło. Nasza czarna pogodynka, Meshack, spojrzał w niebo i ocenił, że jeśli trening nie będzie zbyt długi to zdążymy przed deszczem. Yacool wziął motorek i trochę nas przypilnował i pofilmował. Dobiegliśmy trasą do stadionu Lorny, ok 3,2 km. Ja tam skończyłam swój trening, od kamienistych dróg zaczęły boleć mnie podeszwy stóp. Wolałam skrócić trening, by móc biegać w kolejnych dniach. Ada z Danielem i Meshackiem wrócili w truchcie, my z yacoolem na motorze.

Faktycznie zaczęło kropić, gdy dobiegali do domu. W warzywniaku u Beatrice kupiliśmy trochę owoców. Meshack poszedł dla nas do Nancy po czapati. Ku zdziwieniu Alexa zjedliśmy je z dżemem. Jutro od rana jedziemy na Tambach. Jest 21 i od godziny leje deszcz. Oby w nocy przestał… A przed chwilą wywaliło korki… Czas spać.

 

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.