Sobota handlowa
05.01
Wczoraj długo nie mogliśmy zasnąć. Zza okna dobiegał odgłos jakby ktoś chodził po blaszanym dachu u sąsiada za płotem. Nie było słychać żadnych głosów, ani ludzkich, ani zwierzęcych tylko ten głuchy dźwięk zgniatania blachy. Bardzo mocno wiało więc może to wiatr tak nią telepał. Nie chciało nam się wstać, by sprawdzić. W nocy było bardzo zimno, przez nieszczelne okna wlatywał wiatr.
O 8 rano obudził nas telefon Meshacka. Dzwonił zapytać czy trening na boisku aktualny. Niebo bez zmian, nadal było mocno zachmurzone, ale Meshack stwierdził, że nie będzie padać. Potwierdziliśmy więc, że zgodnie z planem będziemy w centrum o 9. Podjechaliśmy tam motorkiem. Kierowca koniecznie chciał, abym zapisała sobie jego numer telefonu i żebym do niego zadzwoniła jak skończymy, to podwiezie nas do domu.
Dziś jest sobota i na market zjeżdżały ciężarówki z towarem. Sprzedający rozkładali się ze swoimi kramikami. Można tu kupić niemal wszystko, ubrania, buty, sprzęty do kuchni, materace do spania, owoce, czy zwierzęta. Chłopacy przyszli i yacool zaczął z nimi trening, torowanie powięzi, pobudzanie sprężyny, bieganie z kijem, a na koniec luźne przebieżki. W sumie bawili się tak prawie 2h. Ja w tym czasie poćwiczyłam trochę z nimi i potruchtałam z nogi na nogę. Po ostatnich deszczach ziemia jest nasiąknięta wodą. Ciężka glina lepi się do butów i potem trudno ją usunąć, a buty ważą po 2 kilo każdy.
Po zajęciach poszliśmy do knajpki na śniadanie. Wszyscy byli głodni. Najedliśmy się do syta i ogarnęło nas mega zmęczenie. Chłopacy wrócili do siebie, my zadzwoniliśmy po Briana, kierowcę motorka. Chwilę odpoczęłam w domu po czym poszłam z Alexem na market. Obiecałam, że pomogę mu w zakupach. Dokupiliśmy trochę pościeli oraz więcej kubków i talerzy na przyjazd naszej grupy. Po drodze dokupiłam jeszcze trochę owoców. Gdy wróciłam yacool siedział w kuchni i gotował uji. Tym razem, aby i Alex zjadł z nami, dodał sporo cukru. Ja przygotowałam miskę owoców, by dodać smaku tej potrawie. Uji jest bardzo syte, zwłaszcza przygotowane na styl gęstej papki jak ugali.
Pod wieczór wyszło słońce. Jest szansa, że jutro w końcu wróci klimat afrykański. Bardzo na to liczymy. Przed 19 poszliśmy jeszcze do wypożyczalni po rower na jutrzejszy trening z Niebieskim Keniolem na stadionie w Tambach. Jesteśmy bardzo ciekawi jak dziś wygląda jego bieganie, czy nic się w nim nie popsuło i jak na jego tle będzie wyglądał zwłaszcza Meshack.