Jacek Ksiąszkiewicz w poszukiwaniu złotego Graala techniki biegu
Autor: Szymon Brzozowski, redakcja biegowe.pl
Nasz dzisiejszy rozmówca to Jacek Ksiąszkiewicz, rocznik 1974 znany również jako Yacool. Na co dzień współprowadzi bloga parawruch.pl, który poświęcony jest technice biegu oraz podróżowaniu.
Wstęp do naszej rozmowy pozwoliłem sobie zapożyczyć właśnie z tej strony internetowej:
,,Poszukiwanie utalentowanych sportowców, których interesuje przekraczanie granic ludzkich możliwości w bieganiu. Dziś takich ludzi trzeba szukać w Afryce wschodniej. Jak będzie w przyszłości? Maszyna do biegania to przede wszystkim biomechaniczna wizja specjalizacji i perfekcji ruchu. Cechy fizyczne niezbędne do szybkiego biegania muszą uzupełniać cechy mentalne i otwarty umysł. Łamanie barier czas owych w bieganiu to pasjonujący temat’’.
Jak to się stało, że ruch, bieganie, biomechanika tak bardzo Cię wciągnęły?
Bieganie istniało w moim życiu praktycznie od zawsze, choć nie w czystej postaci. Przez wiele lat trenowałem judo i okazjonalnie inne sporty walki. W pamięci zapadł mi jeden z obozów, na którym byłem w Szklarskiej Porębie, gdzie oprócz typowych treningów na macie, wbiegaliśmy na Szrenicę. To było pod koniec lat 80-tych. Wtedy też po raz pierwszy spotkałem się z testem Coopera. Nabiegałem na stadionie około 3300 m, co wówczas nie mówiło mi nic poza tym, że byłem lepszy od swoich kolegów. Obóz w Szklarskiej był też pierwszą okazją do spotkania Kenijczyków, którzy tam biegali. Dziś, gdy teraz o tym opowiadam, będąc na obozie w samym centrum Iten, wydaje się to nieźle pokręcone. Gdybym tylko będąc nastolatkiem wiedział to, co wiem teraz o bieganiu… Kiedyś moim hobby było judo, boks i karate. Inspirowały mnie filmy z Brucem Lee i Van Dammem. Teraz niepodzielnie panuje bieganie, a właściwie biomechanika biegania.
Jak zaczęła się Twoja fascynacja tym tematem?
To był początek lat dwutysięcznych, gdy oglądałem na żywo któryś maraton w Poznaniu. „Panie, jak to jest, że ci Afrykańczycy tak lekko biegają, a nasi jak słonie” – rzucił ktoś z tłumu. Wtedy właśnie zaskoczyło. Zacząłem myśleć o bieganiu jak o sportach walki, czyli od technicznej strony wykonywanego ruchu.