Bardzo szybka dycha w Pradze
Po sobotnim śniadaniu Czesi zorganizowali nam citytour po Pradze. Razem z nami na spacer wybrało się kilku zagranicznych dziennikarzy. Ponieważ w wieczornym biegu większość z nas miała wystartować na 10 km przewodniczka ograniczyła się z zakresem zwiedzania. Wszyscy znali słynne Hradczany, dlatego przespacerowaliśmy się innymi zakamarkami. Nasza przewodniczka wspomniała, że Praga powoli się wyludnia z rdzennych mieszkańców. Przeszkadza im natłok turystów, częste imprezy i hałas. Coraz więcej ludzi wybiera życie poza stolicą.
Wróciliśmy do hotelu w porze lunchu. Janek bardzo nalegał byśmy skorzystali potem z hotelowego basenu. Dla gości hotelu basen, sauna i siłownia były w cenie noclegu.
Po południu poszliśmy na linię startu. O 18 padł wystrzał do biegu na 5km w ramach Adidas Women Race. Jest to bieg, w którym udział mogą wziąć tylko kobiety, nie ma w nim nagród, ani pucharów, startują głównie Czeszki. Nie ma tu zawodniczek z Afryki. Ze startujących około 2000 kobiet, pierwsza na mecie pobiegła w granicach 17:30.
Start biegu głównego odbył się o 19:30. Wzięło w nim udział blisko 9000 biegaczy z całego świata. Bieg wygrał Kenijczyk Rhonex Kipruto, który uzyskał czas 26:46, zaledwie o dwie sekundy gorszy od rekordu świata na 10 km. Fenomenalny występ biorąc pod uwagę, że Rhonex ma dopiero 18 lat. W tym roku wygrał już Mistrzostwa Świata Juniorów w biegu na 10.000 m. Na konferencji po biegu zapytałam go czy po sukcesie na ulicy skupi się teraz na zawodach ulicznych. Odparł, że nie, nadal będzie trenował i startował na bieżni. W praskim biegu aż 11 zawodników złamało granicę 28 minut. Drugi był Geoffrey Koech 27:18, a trzeci Mathew Kimeli z czasem 27:26. Ubiegłoroczny zwycięzca był tym razem ósmy. Bernard Kimeli dobiegł do mety w czasie 27:50. Absolutnie nie był smutny, cieszył się ze swojego występu. Poza tym jak powiedział ostatnie pięć miesięcy mieszkał i trenował w Japonii i to miało główny wpływ na jego sobotni czas. To nie to samo co trenowanie w Iten.
Wśród kobiet wygrała Caroline Kipkirui z czasem 30:19, który jest trzecim najlepszym wynikiem w historii na tym dystansie. Faworytka biegu Fancy Chemutai biegła z kontuzją i uzyskała drugi czas 30:22 o sekundę wyprzedzając trzecią z Kenijek Dianę Kipyokei.
Po zawodach Czesi z RunCzech zaprosili nas do lokalnej restauracji na pyszną kolację. Były między innymi knedliki, hranolky i kufel piwa. 😉
Do hotelu wróciliśmy przed północą. Większość Kenijczyków jeszcze nie spała, nadal pobudzona wieczornym biegiem. Przewalali się na kanapach i fotelach w hotelowym lobby. Chwilę jeszcze z nimi porozmawialiśmy, większość mieszka i trenuje w Iten więc jest duża szansa, że się spotkamy z nimi pod koniec roku.
Cieszę się też bardzo, że Janek był z nami. Wyniósł z tego wyjazdu mnóstwo nowych doświadczeń. Zaskoczyło go to, że Kenijczycy są tacy uśmiechnięci i przyjaźni. To zupełnie inna mentalność niż choćby ta, którą obserwuje u części rówieśników w szkole czy na podwórku. Gdzie nierzadko rządzi siła i wulgaryzm, a dzieciaki szukają sposobu by sobie dokuczyć. Tu miał zupełnie inne emocje. Fajnie, bo może wyrabiać sobie swój mały światopogląd.
Witam. Ciekawi mnie opinia Pana Jacka na temat techniki młodego Kenijczyka, który wygrał bieg. Czy mógł by Pan chociaż w dwóch zdaniach coś napisać. Bo jestem bardzo ciekawy. Z góry dziękuję.
Jest wielu podobnie biegających Kenijczyków. Rhonex nie wyróżnia się jakoś szczególnie. Sprężynuje i ma luz. Sama natura, bez treningu technicznego. Zero stresu, żadnych zbędnych kilogramów. Jest maszyną do biegania jakie rodzą się samoistnie w Kenii.
Fantastyczne zdjęcie na podium mężczyzn, ci drobni chłopcy wskazują atuty do bardzo szybkiego dlugodystansowego biegania tj. znikoma waga chyba z 50kg ? niesamowite stoją bez żadnej spiny, żadne mięśnie nie napięte , czwórki luźne jak koszulki zwisające totalny luz !!!!