PROJEKT SUB 9 (17)

 

Czwartek, 25 maja (21 tydzień)

Wczorajszy trening na GC:

>>>Garmin connect<<<

Dł. kroku na akcentach : 1,84m – 1,88m. Kadencja w załączniku. Najciekawsze było to, że na odcinkach 500m i 250m, kiedy prędkość była koło 3:00/km, komfort biegu i kontrola była jak na prędkości 3:20/km. Na stadionie było łatwiej niż w terenie, bo płasko i bez nagłych skrętów, uników, przeszkód typu korzeń itp. :). Trening odbył się bez spiny, tak kontrolnie na pobudzenie.

Szczegóły:
1000m – 170spm, 3:20/km, gct 196 ms
500m – 175spm, 3:10/km, gct 192 ms
250m – 180spm, 3:00/km, gct 184 ms

Robert

Mógłbyś zerknąć na ten fragment wykładu? Adam mi podesłał, ale jest po niemiecku. Chciałbym dowiedzieć się wszystkiego na temat tego, co może mieć wpływ na powięź. Dieta jest jednym z takich elementów i jeżeli jest niewłaściwa, to limituje regenerację tkanek. Może uda Ci się coś z tego wyłowić i streścić. Może referuj po trochu i dołączaj do każdego wpisu przetłumaczony fragment. Potem wrzucałbym krótkie wpisy o tym na bloga.

Świetny wykład. Jak znajdę trochę spokojnego czasu to przetłumaczę – naprawdę b.ciekawe INFORMACJE.

Robert


Sobota, 26 maja

Witam,
w zeszłą niedzielę udało się co nieco nagrać. Takie luźne odcinki 100/200 metrów, część pod a od połowy w dół małego wzniesienia. Tempo to było jakieś 4m z groszami – relaks i starałem się nie szpanować pod kamerę. Nie jest łatwo, a i kamera z telefonu jest cienka.

Tak na to patrzę i sam widzę jak się chwieję – i tak też to odczuwam. Muszę to powoli wyciszać. Treningowo zmienił się przedział czasu poświęcony na ćwiczenia siłowe, a właściwie całkowicie z nich zrezygnowałem i ten czas poświęcam na proponowane przez Ciebie ćwiczenia.

W poniedziałek pobiegłem przy 27 stopniach, pełnym słońcu i niezłym wietrze 10 km wyścig. Dwie rundki po raczej płaskim terenie, ale bardzo urozmaiconym podłożu. Pić jakoś nie musiałem, ale trochę pobłądziłem, bo organizator sobie na jednym skrzyżowaniu przerwę zrobił, a ja oczywiście wybrałem złą drogę. Po jakichś 2 minutach, kiedy stałem sam na parkingu było wiadomo, że pobłądziłem. Co prawda wróciłem później na starą drogę, ale o poprawnym czasie mogłem już zapomnieć. Z uśmiechem kontynuowałem bieg do końca i o dziwo jeszcze 39,30 wykręciłem.

Biegłem bez spinania się, cały czas skupiałem się na rytmice i luzie. I tak to się udało. Biegłem bez zegarka, więc nie wiem jakie miałem tempo na początku. Myślę, że jakieś 3.40 – 3.50, bo przy szybszym już się raczej usztywniam.

Adam Balachowski

Generalnie jest dynamika. Mocne sprężynowanie, ale to już sam czujesz i widzisz. Coś mi tu haczy z symetrią pracy. Widać moc, to się czuje z ekranu. Trzeba ją teraz oswoić, bo rzuca Tobą i wykręca na prawo. Szybko się rozluźniasz po wybiciu. To duży atut. Pozostaje praca nad zwiększaniem udziału stawu biodrowego w procesie ładowania nogi podporowej. Zaczyna się zabawa w przeprojektowywanie w kierunku symetrii sprężynowania i wyciszenia góry. Olej wszelkie ćwiczenia siłowe, core stability i inne pierdoły. Szkoda czasu.

Symetria… To jest chyba to co mi nie gra!
Dzięki

Adam

Musiałbym zobaczyć twój bieg na żywo. Poza tym patrząc na ścieżkę, po której biegniesz, mam wrażenie, że jest jedną wielką koleiną, po której nie da się biec symetrycznie. No ale to tylko takie wrażenie. Spotkanie i praca w realu popchnie Cię do przodu, bo teraz jest ryzyko, że będziesz szukał po omacku i tracił czas. Możliwe, że któryś ze stawów biodrowych ma nieco mniejszy zakres pracy i to już będzie wpływać na symetrię, ale z samego filmu ciężko coś wywnioskować. Priorytetem jest symetria sprężystego odbicia. Zintensyfikuj spotkania z fizjo. Pokaż mu swój film i popracujcie razem. Opisz potem jego diagnozę i metodę dalszego postępowania.

Za małolata miałem wypadek. Na wiosce u dziadków zwoziliśmy zborze i spadłem z powozu jak koń szarpnął. Zostałem wisieć na lewej nodze między belami. Nie pamiętam dokładnie, ponoć straciłem na chwilę przytomność i stopa była wykręcona. Teraz czuję sporą różnicę między lewą, a prawą stroną biodra. Lewa nie jest taka ruchoma i mam tam dziwną blokadę – w pewnych momentach przeskakuje albo blokuje, w porównaniu do prawej. Nie rozmawiałem jeszcze o tym z moim fizjoterapeutą.

Ścieżka jest polna i rzeczywiście ciężko tam o statykę. Tak się do niej przyzwyczaiłem, że o tym zapominam. W lecie mam urlop więc może uda się podjechać do twojego iten.
Miłego weekendu

Adam

Ciało jest jak archiwum i pamięta wszystkie traumy sprzed lat, ale da się mobilizować tkankę i stopniowo minimalizować asymetrię pracy. Zobacz jak można być wyciszonym w tempie około 3:05 podczas pracy z częstotliwością 3Hz, a to nie jest jeszcze pełne wyciszenie. Da się to poprawić. Potrzeba do tego jednak maksymalnego zbliżenia się do symetryczności pracy.

Niedziela, 27 maja

Dzisiaj zadecydowałem, że pobiegnę na koniec października Frankfurt maraton. Czasu jak marasu, więc nie ma spiny. Właściwie zależy to trochę od tego jak mi się uda do tego czasu zrównoważyć moje bieganie. Do tego potrzebowałem jakiegoś celu. Nie mam jakiegoś czasu do pobicia, ale myślę że poniżej trzech godzin to i teraz bym pobiegł. Dzisiaj biegłem po asfalcie jakąś godzinę, było dużo spokojniej – teraz pracuję dalej nad biodrami.

Adam

„Czasu jak marasu…” A to po jakiemu jest?

Nagraj się na asfalcie, bo z tej ścieżki mam duży problem interpretacyjny. Ułatwiaj sobie pracę nad wyciszeniem na płaskim terenie. Z czasem zorientujesz się w ograniczeniach w stawach i jak one wpływają na cały ruch.

Śląsku myślę… To takie pozostałości po teściach.

Adam

Śląsku myślisz, czy po śląsku myślisz? he, he.

Cosik mi se wydaje ze sie rozumiemy ;-).

Adam


W niedzielę zgodnie z planem, Robert wraz z ekipą EDI Team Zgorzelec wziął udział w Ekidenie nad poznańską Maltą. Czas zbiorczy drużyny (2:34:34) nie powala, ale też warunki pogodowe były takie jakich ostatnio doświadczyliśmy w Tanzanii. Upał okrutny. Czasy poszczególnych ekip i poniżej krótka relacja chłopaków:

Jedziemy z podsumowaniem.
Sytuacja wyglądała tak: Poznań, jezioro Malta, temp. 26st. i rośnie. Pętla 5400m. Pierwsi dwaj zawodnicy biegną dwie pętle, a kolejni po jednej. W sumie wychodzi maraton. Proste? Proste. No to zaczynamy. Zabawę ktoś musiał rozpocząć, padło więc na Grześka. Po pierwszej pętli miejsce 9. później niestety kryzys i zmianę kończymy na 11. Pałeczkę przejmuje Michał i zaczyna odrabiać straty. Po dobrym biegu wychodzimy na miejsce 6. Następne dwie zmiany należą do weteranów. Tomek przybiega na miejscu 7. Janusz to utrzymuje. Przedostatnia zmiana należała do najmłodszego w drużynie Sebastiana. Bardzo dobry bieg, po którym znów wychodzimy na miejsce nr 6. Ostatnia zmiana miała być naszym najmocniejszym punktem i tak też było. Prezes Robert odrabia jedno miejsce i wbiega na metę na pozycji nr 5. Uff wracamy z dalekiej podróży. Wszystko jest już jasne? Oczywiście, że nie :). U nas zawsze coś się musi dziać. W oczekiwaniu na dekorację otrzymujemy info o dyskwalifikacji jednej z ekip i tym sposobem lądujemy na miejscu nr 4. Podium przegrywamy o 2 minuty, ale czy rzeczywiście przegrywamy? Nie, bo był to nasz debiut na takiej imprezie i z naszej strony zrobiliśmy wszystko co mogliśmy, żeby zaprezentować się jak najlepiej. Tyle od strony sportowej. O tym co działo się przed i po biegu pisać nie będziemy, bo słowa i tak nie oddadzą świetnej atmosfery jaka panowała podczas całego wyjazdu. „Co było w Vegas, zostaje w Vegas”;) Za rok wrócimy tam znowu. To pewne. Ale, czy w większym gronie? EDI Team 2, czy to się może udać?
Wyniki
Ekiden PragmatIQ Poznań (257 drużyn):
4. EDI Team Zgorzelec 2:34:34
1) Grzegorz Maciorowski 9.8km, 36:44
2) Michał Kuńczak 10.8km, 38:45
3) Tomasz Rudnik 5.4km, 20:07
4) Janusz Wojnarowicz 5.4km, 20:02
5) Sebastian Krawiec 5.4km, 20:11
6) Robert Zalewski 5.4km, 18:45

EDI Team

 

Po zawodach wziąłem Roberta w obroty. Mamy w końcu niewiele okazji do wspólnego trenowania. Drugi trening tego dnia polegał na nawadnianiu powięzi specjalnym preparatem, który Robert przywiózł w skrzynce ze swoich okolic. Procedury z tym związane są dość skomplikowane i wykraczają poza ramy tego projektu.

W poniedziałek założyłem mocny akcent powięziowy, czyli uporczywy trening na mobilizację stawu biodrowego i zmiękczenie struktur od pasa w górę. Większość czasu już w trakcie biegu. Wyszło półtorej godziny zmiękczania. Byłoby krócej, gdyby materiał był bardziej podatny lub dłużej, jeśli zaszłaby taka potrzeba. Szczegóły na filmie (początek z niedzielnego Ekidenu. Reszta z poniedziałkowego treningu zmiękczającego).

Po treningu mieliśmy umówioną wizytę u mojego osteopaty Marcina. To ten sam, którego pracę prezentowałem już w materiale filmowym. Warto posłuchać, a przede wszystkim iść do niego, ponieważ zrobi człowiekowi taki przegląd, po którym czasem trudno pozbierać się mentalnie.

Z Robertem poszło całkiem sprawnie. Mobilizacja struktur okolicy kulszowej, poprawa motylności narządów jamy brzusznej i praca na czaszce. Szczególnie ciekawie zrobiło się, gdy Marcin analizował łańcuch przyczynowo skutkowy braku mobilności lewego biodra, skupiając się na mobilizacji prawego obojczyka. Zaraz na początku oględzin zasugerowałem Marcinowi, żeby niczym się nie sugerował, czyli nie robił wywiadu z pacjentem tylko już w trakcie pracy, bez wcześniejszej informacji o człowieku, mówił co czuje pod dłońmi rekonstruując całą historię życia.

Trudno laikowi nie być pod wrażeniem, kiedy jakiś gość widząc i dotykając cię pierwszy raz mówi tobie po chwili oględzin: „tu i tu musi boleć. Tam są zrosty i posklejany jesteś w tym miejscu. A ten złamany obojczyk to kiedy był składany? bo zmieniła się motoryka barku przez przesunięcia przyczepów mięśniowych i dlatego lewe biodro słabo rotuje.” Pomyślałem sobie, iż szkoda, że Marcin nie ma czasu trenować zawodników, bo mógłbym mu przynosić kawę i ciasteczka na treningi….

Motoryka prawego barku, czyli w przypadku biegu Roberta otwieranie się łokcia w trakcie lądowania na prawej nodze, jest jego cechą charakterystyczną. Staramy się od samego początku wyciszyć to, bo wprowadza nadmierną rotację całej obręczy barkowej już podczas szybkiego biegu, a to spowalnia zawodnika. Odwiedzenie prawego łokcia widać choćby na obrazie początkowym filmu, który wstawiłem w poprzednim wpisie. Taka relacja przyczynowo skutkowa wynika z dysfunkcji taśmy spiralnej, czyli mięśniowo powięziowego połączenia po przekątnej prawego stawu barkowego z lewym stawem biodrowym. Da się poprawić tę dysfunkcję manualną pracą i rozciąganiem tkanek. Tak wygląda łańcuch przyczynowo skutkowy u Roberta, czyli u nikogo innego. Trzeba mieć to na uwadze, ponieważ każdy inny, podobny przypadek jest tylko podobny, a nie taki sam i metoda leczenia zawsze będzie indywidualna.

Ja również wyniosłem istotne informacje z tego spotkania oraz przemyślenia. Cały czas mam w głowię ideę ciała doskonałego. Doskonałego w takim sensie, że fizjoterapeuta lub osteopata nie miałby z takim ciałem nic do roboty, poza rutynowymi oględzinami. Porzuciłem ideę perfekcyjnej symetrii na rzecz idealnej kompensacji. Jest mniej pretensjonalna, a co za tym idzie nie stanowi źródła stresu. U Marcina można usłyszeć prostą receptę na udane życie:

1. Brak stresu
2. Zdrowa dieta
3. Ruch


Wtorek, 29 maja

„Irek, ty podobnie jak Skoor powinieneś do mnie wlecieć.”

Lipiec bardzo realny. Byłbyś mnie w stanie odebrać z dworca pkp jak przyjadę? Obecnie nie mam auta, które jest w stanie oddalić się od domu na więcej niż 200km, przynajmniej nie bez ryzyka powrotu na lawecie, więc będę jechał pkp, bo na pks lub busa się nie zdecyduję.

Biegowo:
Ostatnio żona mnie na bieganie zaczęła wyganiać. Jakiś miałem kryzys osobowości, czy coś. Depresja poporodowa chyba. Chciałem ostatnio poczłapać z kolegą, nawet tak jak kiedyś, bez sprężyny z ciągnięciem nóg za sobą. Ni umim, znaczy umim, ale skupiam się nad tym jakbym robił coś dziwnego. Skaczę jak pojebany samoistnie i bez spiny. Mimo, że to nie do końca to, to i tak jestem zadowolony, że się to utrwaliło i przychodzi samo.
Myślę, że do połowy czerwca ustalę termin u Ciebie.

Tomek (Skoor) Korzeniowski

2 lipca (poniedziałek) mamy z Robertem kolejną wizytę u mojego osteopaty. Dzień wcześniej jesteśmy w Toruniu na MP mastersów. Tydzień później możemy się spotkać i odbiorę Cię z dworca, na przykład. To nie problem. W zasadzie moglibyście się tak zgrać, że któryś weekend lipca wpadacie do mnie. Ty, Robert, może Adam i Irek również. Zapraszam do Iten. W końcu prawdziwe bieganie, to bieganie w grupie, która się nawzajem nakręca.


Środa, 30 maja (22 tydzień)

Ostatni tydzień w załączniku, tylko 47km. Parametry biegu z EKIDEN w załączeniu.

Po wizycie w gabinecie u Marcina jeszcze nie biegałem, bo po naszym pon. treningu czwórki bolą, ale w marszu menela czuję większe możliwości lewego biodra i lepsze przywiedzenie. Wczoraj trampo, menel, wymachy rąk i nóg w bezwładności. Dzisiaj zacznę od nożyc rozgrzewkę i wolny trucht jak w pon.

Robert

 

FORUM DYSKUSYJNE

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.