To nie ciąża, to natura

  • 23915703_10212597684689574_50649043928972786_n
  • 24058698_10212597684889579_1648935366599396517_n
  • 24067923_10212597684209562_6162724715565318313_n
  • 24068009_10212597685049583_1011723174611924096_n
  • 24068117_10212597683689549_1813501885229031001_n

 

Po wczorajszych emocjach dzisiejszy dzień upłynął nam bardzo leniwie. Rano było znowu zimno, pochmurnie i wietrznie. W tym roku pogoda jest tu bardzo kapryśna. Yacool poszedł rano potruchtać, ja zostałam w łóżku. Na śniadanie zeszłam do hotelowej restauracji w trzech bluzach, kurtce, czapce, dwóch parach dresów i skarpetek. Zamówiłam gorącą herbatę na rozgrzanie się.
Daniel i Meshack też odwołali dziś trening. Nadal czują się niewyraźnie. Na korytarzach hotelowych obsługa kicha i pociąga nosem. Mimo, że oni wciąż chodzą w zimowych kurtkach.
Wczoraj jedna z kelnerek wypytywała nas o dzieci. Dziwiła się, że mamy tylko po jednym. Ona ma 30 lat, jednego syna, ale planuje jeszcze kolejną trójkę lub czwórkę. Yacool zaczął jej się bacznie przyglądać, bo brzuszek faktycznie ma jakby już była w dość zaawansowanej ciąży. Ale ona ze śmiechem zaprzeczyła mówiąc, że to nie ciąża tylko „nature”.

Dziś odbyło się zaprzysiężenie na prezydenta Kenii Uhuru Kenyatę. Duże zamieszanie było w tym roku w związku z wyborami. Lipcowe wyniki zostały zaskarżone, że niby były jakieś przekręty przy liczeniu głosów. Sąd zasądził powtórzenie głosowania. Odbyło się ono w październiku, ale główny oponent Kenyaty zbojkotował je i w ogóle w nich nie wystartował. W kilku okręgach, bojąc się zamieszek nie otwarto w ogóle biur wyborczych i ludzie nie mogli tam głosować. Więc znowu nie było wiadomo, czy wybory zostaną uznane za ważne. Jednak powtórny wybór Kenyaty na prezydenta zatwierdzono i dziś na stadionie narodowym w Nairobi odbyła się uroczystość, podczas której złożył prezydencką przysięgę. Stadion wypełniony był po brzegi ludźmi. Zaproszono także głowy wielu afrykańskich krajów oraz prezydenta Chin. Jest szansa, że Chińczycy przyspieszą budowę dróg w Kenii. Za budową nowego stadionu Kamariny też stoi chiński wykonawca.

Po południu pogoda się poprawiła. Wyszłam na delikatny rozruch, bo już nie mogłam usiedzieć w hotelu. Zrobiłam swoją standardową trasę, wyszło szybciej o 5 minut niż normalnie. Jak wróciłam do hotelu, yacool postanowił wyjść na drugi tego dnia trening. On poszedł biegać, a ja poszłam się jeszcze przejść i wygrzać na słońcu.
W recepcji spotkałam Kipsanga. Wrócił zadowolony z wakacji i wleciał do hotelu rozejrzeć się. Była godzina 15, a on był już po dwóch treningach, trochę zmęczony. Manager powiedział mu, że wczoraj byłam w szpitalu. Przejął się i zaczął mnie łapać za ramiona, przedramiona, ręce. Coś tam sobie sprawdzał. Zapytał czy jak byliśmy w Tanzanii to biegałam. Odparłam, że nie. „Aaa, to dlatego byłaś chora. Twój organizm zrozumiał, że skoro nie biegasz, to jesteś chora i faktycznie tak zaczął reagować. To normalne. Jak gdzieś jedziesz, zawsze musisz biegać, wtedy będzie wszystko ok.” – odpowiedział. Może coś w tym jest…?

Wczoraj na obiad zamówiłam sobie duszone ziemniaki, zaczyna mi chyba trochę brakować naszych smaków. Dziś warzywnie – ryż, kapusta, mix duszonych warzyw i managu.

 

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.