III warsztaty z techniki biegu dz. 2 i 3.

 

Sobota

Zgodnie z zapowiedzią Łukasz obudził się przed 5 rano. Szczerze mówiąc nie wierzyłam, że tak wcześnie wstanie, bo kładliśmy się wszyscy mocno zmęczeni. Grzecznie czekał, aż reszta ekipy się wybudzi. Najdłużej pospał sobie Anton, nomem omem autor bloga „Poranny Biegacz” 😉

Dziś mieliśmy w planach sporo zajęć nie tylko biegowych. Zaczęliśmy od rozgrzewki i poszliśmy w teren. Tradycyjnie często się zatrzymywaliśmy i różnymi ćwiczeniami yacool starał się wzbudzić w chłopakach większą świadomość ich ciał. Anton pracował nad uruchomieniem pośladków, Robert nad sztywną sprężyną, która fajnie zaczynała już wchodzić. Amadi starał się wzmocnić przywiedzenie, a Łukasz rozluźniać plecy – u niego akurat dużym plusem jest stabilna miednica i twarda sprężyna. Yacool sporo ponagrywał, także w parach, by potem wspólnie przeanalizować ruch chłopaków. Koło południa dojechał Daniel z Tych (na poprzednim obozie dostał ksywkę „biały Keniol”) i razem poszliśmy schłodzić się do jeziora. Pogoda w trakcie naszych obozów za każdym razem jest wyśmienita. Gdy wróciliśmy do bazy, czekał tam już na nas Mateusz (Kiprop). Yacool wziął Matiego i Daniela na indywidualny trening. Obaj mają fajną sprężynę. Zrobił z nimi rundę po lesie, wrócili w sam raz na Diamentową Ligę w Birmingham. Zjedliśmy obiad i rozłożyliśmy się przed tv na wspólne oglądanie i komentowanie.

Po południu wyszliśmy na drugi trening. Tym razem coś czego dawno nie robiliśmy – koordynacja w marszu i truchcie. Chłopacy trochę byli zaskoczeni, jednym wchodziło lepiej, innym gorzej. Z pewnością bezlitośnie odkryły się wszelkie usztywnienia, napięcia i braki motoryczno-koordynacyjne. Po półgodzinnej sesji całą grupą poszli pobiegać.

Wieczorem zgodnie z umową przyjechała do nas Gaja Karolczak, zajmująca się terapią Integracji Strukturalnej. Dojechało też jeszcze paru znajomych, którzy chcieli wziąć udział w tym warsztacie. Gaja poleciła, abyśmy dobrali się w pary i zaczęliśmy pracę ze stopami. Opowiadała nam o budowie stopy i pokazywała zabiegi, którymi rozluźnialiśmy różne jej fragmenty. Każdy z palców ma połączenie z częściami wyżej położonymi w ciele, odpowiednio je uciskając można je stymulować i faktycznie poczuć nacisk czy to w kości krzyżowej, czy panewce biodrowej. Bardzo ciekawe obserwacje. Oczywiście była przy tym kupa śmiechu, w końcu nie co dzień jeden facet masuje stopy innemu, zupełnie obcemu ;). Po tych masowaniach wstaliśmy i wyczuwaliśmy różnice w staniu. Potem przeszliśmy do ćwiczeń rozluźniających cały kręgosłup. Na koniec uczyliśmy się „chodzić od kolan” i wzbudzaliśmy naszego partnera do marszu poprzez popchnięcie jego kości krzyżowej. Po zakończeniu sesji długo jeszcze rozmawialiśmy i wymienialiśmy doświadczenia nie tylko o bieganiu. Gaja ma mnóstwo pomysłów na tego typu spotkania i będziemy chcieli, by odwiedzała nas z warsztatami na kolejnych obozach.

Na kolację zajadaliśmy się wielkim bochnem chleba upieczonym przez tatę Daniela. Tak się jakoś składa, że niemal wszyscy przyjeżdżający nas biegacze są albo wegetarianami, albo weganami.

 

Niedziela

Obudziliśmy się koło ósmej, niespiesznie, każdy w swoim tempie. Yacool zaczął od zrobienia pulsingu Danielowi. Ja z innymi chłopakami zrobiłam spokojnie jogę. Potem w ramach rozgrzewki przerobiłam z częścią grupy nasze układy koordynacyjne w statyce. Amadi miał za zadanie porozciągać dolne plecy, a yacool pognębił jeszcze trochę pośladki Roberta, by ten ruszył do biegu w pełni rozgrzany i zmiękczony. Całe przygotowania do treningu zajęły nam sporo czasu, ale to jest też założenie tych obozowych spotkań, brak pośpiechu. W końcu yacool na rowerze, a my świńskim truchtem ruszyliśmy na leśne ścieżki. Dziś zwłaszcza Anton wyglądał znacznie lepiej w biegu. Udało mu się bardziej poluzować nogi i zaczął też sprężynować. Jacek sporo ponagrywał. Po powrocie na działkę usiedliśmy przed telewizorem i zaczęliśmy oglądać nagrania. Yacool komentował i wskazywał co u kogo jest ok, co się polepszyło od ostatniego razu, a co jest do poprawy. Podsumował na czym każdy powinien się skupić w dalszej samodzielnej pracy nad ruchem. Anton ugotował nam na obiad makaron z pysznym warzywnym sosem na ostro. Trochę powykrzywiało nam twarze przy jedzeniu, ale mimo to wszyscy sięgali do gara po dokładkę ;).

Po południu chłopacy porozjeżdżali się i Sudan z yacoolem w końcu spokojnie mogli iść spać.

Kolejne terminy warsztatów:

31.08-02.09, 14-16.09, 28-30.09.

 

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.