V warsztaty z techniki biegu dz. 1

 

Rozpoczęliśmy dziś kolejne weekendowe warsztaty z techniki biegu. Pogoda już nie tak letnia jak jeszcze parę tygodni temu, ale do biegania bardzo dobra.

Ostatnio wzięliśmy się z yacoolem za remonty. Odmalowaliśmy niemal cały dom w naszym Iten i to podwójnie. Do dokończenia zostały nam jeszcze dwie i pół ściany w salonie, ale skończyła się farba i siły. Ja mam odciski na dłoniach od trzymania wałka i ból karku od zadzierania głowy. Niemniej jednak nasza baza zyskała nowy blask i śmiało przyznaliśmy sobie kolejną gwiazdkę. Pierwszą yacool przyznał sobie po podłączeniu ciepłej wody.

Pierwszy na dzisiejsze warsztaty przyjechał do nas Daniel. Już kilka lat temu nasze ścieżki na moment się przecięły na wspólnych paru treningach. Daniel trenuje triatlon. O ile w pływaniu i na rowerze zauważa duży progres, to w bieganiu od lat stoi w miejscu z wynikami. Wkurza go, że to co zyskuje w wodzie i potem na rowerze traci z impetem na ostatniej części triatlonowych wyścigów, czyli na bieganiu. Postanowił skupić się teraz na tej dyscyplinie.

Po dłuższej pogawędce, zrobiliśmy sobie relaksację z ćwiczeniami Feldenkreisa. Musiałam się pilnować, by nie zasnąć, tak podziałała na mnie praca z oddechem i ogólne rozluźnienie. Potem wyszliśmy na trening biegowy, na naszą standardową 3 kilometrową pętlę. Tradycyjnie już powoli wchodziliśmy w czucie sprężyny, na sztywnych nogach (szczudłach) i potem z próbami włączania to poszczególnych partii mięśni. Jak zwykle często się też zatrzymywaliśmy na ćwiczenia zmiękczające. W międzyczasie wyszło słońce i mimo wolnego tempa pot wystąpił nam na czoła.

Kolejna dwójka uczestników przyjechała po 15. Łukasz od jakiegoś czasu trafiał na artykuły i posty Jacka na portalu biegowym i zainteresował się jego podejściem do biegania. Jako że byli po dłuższej podróży najpierw przy herbacie pogadaliśmy o bieganiu, ich przeszłości treningowej i planach na przyszłość. Ola szykuje się na bieg na 10 km podczas dnia niepodległości (jej życiówka to 42 minuty). Łukasz zasmakował w krótszych dystansach i ma chrapkę na poprawę wyników na 800 m (obecna życiówka to 2:16). Oboje byli i startowali na tegorocznych Mistrzostwach Polski Masters w Toruniu na dystansach od 100-400 m. Zapewne mijaliśmy się tam na stadionie.

Przed drugim treningiem powtórzyliśmy ćwiczenia oddechowe. Potem wszyscy razem wyszliśmy do lasu. Zaczęliśmy od spaceru menela. Okazuje się, że wcale nie jest to łatwy ruch. Potem przeszliśmy do truchtu. Zatrzymywaliśmy się parokrotnie na ćwiczenia „damskiego sikania”. Łukasz ma fajną sprężynkę, widać lekkość w jego biegu. Ale yacool dojrzał spore braki koordynacyjne nóg z górą, jutro będziemy robić ćwiczenia na to. Ola łapała sprężynkę, ale potem ją traciła. Yacool pilnował jej na rowerze, tu sprawdzały się dobrze „nożyce” i potem przechodzenie do truchtu. Daniel miał za zadanie zatrzymanie obręczy barkowej i prowokowanie większego przywiedzenia w nogach. Biegał dziś trochę z długim kijem i poczuł sporą różnicę.

Grzejemy w kominku, jest ciepło i robi się sennie. Czekamy jeszcze na drugiego Daniela – „białego Keniola”, ma dotrzeć do nas przed północą. Na jutro poza treningami biegowymi mamy zaplanowane warsztaty z Gają – będziemy pracować nad lepszym poczuciem i rozluźnieniem obręczy barkowej.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.