Dzień spotkań

  • IMG_20181231_131440
  • IMG_20181231_140003
  • IMG_20181231_140628
  • IMG_20181231_140833
  • IMG_20181231_143705
  • IMG_20181231_145343
  • IMG_20181231_145700
  • IMG_20181231_155711
  • IMG_20181231_175212
  • Batony Willow w Iten
    Meshack & Daniel
  • IMG_20181231_172857
  • IMG_20181231_162723
  • Niebieski Keniol
  • IMG_20181231_170236

 

31.12

Yacool zrobił sobie 36h postu, rano wstał i poszedł potruchtać. Wrócił wykończony jakby przebiegł maraton. Stwierdził, że o ile u nas może tak sobie eksperymentować, to tu już niekoniecznie. Klimat i wysokość robią swoje. Ja od rana zrobiłam pranie w ogrodzie, w stylu kenijskich kobiet. Dziś wyjątkowo mocno wiało. Niedokończony płot z blachy falistej hałasował przy mocniejszych podmuchach.
Na śniadanie przygotowałam po talerzu owocowej sałatki. Mango są tu przepyszne.

Przed południem poszliśmy oddać rowery do wypożyczalni. Byłam ciekawa ile nas za nie skasują. Bo co prawda nie z naszej winy, ale mieliśmy je ponad dobę. Zapłaciliśmy tyle ile było ustalone. W sklepie poza wypożyczeniem rowerów można też kupić ciuchy i buty biegowe. Ceny nowych butów wahają się od 65 do 85 USD. Są modele Adidasa, Nike, były też grube Hoki. Na tutejsze ścieżki idealnie spisałyby się Altry Toriny. Ich mięsista podeszwa bardzo dobrze izoluje od ostrych kamieni.

Po drodze spotkaliśmy idącego do nas Meshacka. Wrócił z yacoolem do domu, a ja wstąpiłam jeszcze do warzywniaka kupić coś na lunch. Postanowiłam ugotować dziś w domu. Kupiłam kilka pęczków sukumy i szpinaku, pomidory, cebulę, czosnek, kolendrę, awokado i obowiązkowo parę mango. To nasze standardowe menu. Za wszystko zapłaciłam 3 USD. Kobieta obsługująca sklepik zaproponowała, że poszatkuje dla mnie zielone liście sukumy i szpinaku. Chętnie się zgodziłam. Miała do tego specjalny nóż, z szerokim ostrzem i szparą po środku. Wyszła z tego cała siatka zieleniny. Na jej prośbę zgodziłam się robić w przyszłości zaopatrzenie u niej. Warzywniak ma otwarty codziennie od rana do 20. Powiedziała też, że chętnie ugości nas kiedyś u siebie w domu.
W sklepiku u Piusa dokupiłam 2kg mąki na ugali, za kolejnego dolara. Nie mam jeszcze wyczucia ile potrzeba składników na przygotowanie posiłków. Poza tym często gościmy na lunchu Meshacka i Daniela, Alex też jada z nami o ile ja coś gotuję.

Gdy wróciłam z zakupami do domu yacool zaczynał z Meshackiem i Danielem jogę. Chłopacy rano zrobili swoje treningi biegowe, Meshack 40′, Daniel ponad godzinę. Podczas, gdy oni ćwiczyli my z Alexem zabraliśmy się za gotowanie. Ponieważ do dyspozycji mamy tylko jeden palnik, a ja chciałam przygotować parę dań musieliśmy gotować po kolei. Alex zaczął od uduszenia sukumy. Na oleju najpierw przesmażył cebulę z pokrojonymi drobno pomidorami, potem dodał sukumę i przez kilkanaście minut mieszał intensywnie, by się nie przypaliła. Posiekałam w tym czasie kapustę (cabbage) i Alex przygotował ją podobnie jak wcześniej sukumę. Na koniec dołączył do nas Meshack, który zaoferował się, że ugotuje ugali, podstawowy posiłek większości Kenijczyków. Ja tradycyjnie zrobiłam sałatkę. Wszystko wyszło pysznie i prawie za darmo. W sumie obiad dla 5 osób kosztował nas nie więcej niż 2 USD.

Po obiedzie poszliśmy na spacer po Iten. Yacool chciał pokręcić trochę filmików z życia w wiosce. Idąc zobaczyliśmy dawnego znajomego, który kiedyś nieźle biegał w drużynie RunCzech, Josphata Kiptisa. Długo zmagał się z kontuzją, teraz wrócił do treningów. Zaproponowaliśmy mu spotkanie i wspólny trening. W centrum spotkaliśmy Lumbaziego, niebieskiego keniola z Jacka filmu video. Fajnie, bo z nim Jacek też chciał coś porobić. Zaprosiliśmy go jutro do nas. Tu najpierw trzeba się poznać, oni muszą nabrać zaufania zanim przejdzie się do działania. Przy markecie trafiliśmy na jeszcze jednego znajomego, Tajwańczyka Errola. Poznaliśmy się w Iten dwa lata temu, kiedy jeszcze organizowaliśmy treningi na Kamariny. Errol za kilka dni wyjeżdża do Chin na maraton. Spędził tu kilka miesięcy. Wciąż marzy o kwalifikacji na igrzyska olimpijskie w Tokyo. Musiałby pobiec maraton w granicach 2:20-2:30, by się dostać. Jutro jedzie od rana na Tambach zrobić speedwork, potem mamy się spotkać na trawiastym boisku, gdzie będziemy z chłopakami robić drugi trening techniczny.

Dziś jest Sylwester. Zapytałam w domu Alexa jak obchodzi się koniec roku w Kenii. Powiedział, że większość Kenijczyków, która jest Chrześcijanami idzie do kościoła już ok 20-stej. Tam razem modlą się i śpiewają i tak aż do północy. Wtedy następuje wielka radość z okazji Nowego Roku. Po czym wszyscy się rozchodzą do domów i idą spać. Od rana w Nowym Roku przygotowują jedzenie, w tym mięso, które tu jada się głównie z okazji świąt i ważnych wydarzeń. Potem idą do kościoła na 2-3 h. Po powrocie rodzinnie jedzą wcześniej przygotowane potrawy.
Nasi znajomi biegacze też nie zamierzają dziś imprezować. Jutro od rana mają w planach trening.

Zza okna dochodzą nas jednostajne śpiewy, chyba się zaczyna…
Życzymy wszystkim szczęśliwego Nowego Roku i luzu.

 

Możesz również polubić…

2 komentarze

  1. Artiroth pisze:

    Szczęśliwego Nowego Roku!

  2. Adam pisze:

    Szczęśliwego nowego roku!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.